Działacze Prawa i Sprawiedliwości nie mogą zgłaszać projektów o nadawaniu imion ofiar katastrofy pod Smoleńskiem ulicom i placom. Szlaban oddolnym inicjatywom postawili szefowie partii.
A to oznacza, że może paść koncepcja Piotra Kowalczyka, przewodniczącego Rady Miasta Lublin.
Kowalczyk zaproponował, żeby nazwać Prezydenckim plac przed budynkiem Lubelskiego Towarzystwa Naukowego w centrum miasta. Tam też miałby stanąć pomnik w postaci ławeczki i siedzących na niej Marii i Lecha Kaczyńskich. Piotr Kowalczyk był dziś za granicą i nie odbierał telefonu.
– To był dopiero wstępny pomysł, jeszcze nie przedyskutowany na szerszym forum. Pomysł dobry, bo chodziło o upamiętnienie nie tylko prezydenckiej pary, ale i osób związanych z Lubelszczyzną, np. Janusza Krupskiego – komentuje Marcin Nowak, szef Zespołu ds. Nazewnictwa Miejskiego oraz radny klubu PiS.
– Takie przedsięwzięcia powinny wychodzić od ogółu obywateli pragnących upamiętnić ofiary tragedii – uważa jednak poseł Krzysztof Michalkiewicz, szef PiS w okręgu lubelskim. Jakie zatem będą losy pomysłu Kowalczyka? To zależy m.in. od tego, czy poprą go radni z innych klubów.
Jeden z lubelskich działaczy PiS zauważa: Radni mają prawo podejmować różne inicjatywy po konsultacjach z mieszkańcami. Mamy pytać Warszawę o pozwolenie na upamiętnienie osoby, która zginęła pod Smoleńskiem, a jest ważna dla regionu? To odbieranie kompetencji samorządowcom.
Oprócz placu i ławeczki dla prezydenckiej pary są jeszcze inne pomysły na upamiętnienie ofiar katastrofy.
Imię Marii i Lecha Kaczyńskich chce nosić podstawówka nr 52 w Lublinie, tablica z nazwiskami osób, które zginęły może stanąć przy którymś z kościołów na lubelskich Czubach, natomiast Festiwal Poezji, Prozy i Pieśni Patriotycznej może dostać imię prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego.