Lubelska grupa wokalistów odpadła w sobotę z telewizyjnego show "Bitwa na głosy”. – Postaramy się wykorzystać ich potencjał – zapowiada Krzysztof Cugowski z "Budki Suflera”.
Najlepiej według telewidzów zaprezentowali się członkowie zespołu Halinki Mlynkowej, potem grupa prowadzona przez braci Golców i jako trzecia na podium odcinka stanęła grupa Piotra Kupichy.
Co na to Krzysztof Cugowski? – Uważam, że moi podopieczni wypadli najlepiej, zaśpiewali bardzo trudny utwór i zrobili to wyśmienicie, według opinii moich kolegów z branży muzycznej – komentuje Cugowski.
- Kiedy zacząłem z nimi pracę po castingu byłem przerażony, jednak w ciągu kilku prób zrobili ogromne postępy, jestem z nich dumny – dodaje.
Lider Budki Suflera, przyznaje, że może przegrali, bo nie przeprowadzili akcji mobilizacji widzów z Lublina, by wysyłali sms-y. – Chyba nie chodzi tutaj o to, żeby śpiewać dobrze – powiedział w trakcie programu gdy poznał wyniki sms-owego głosowania.
Wokaliści spotkają się jeszcze z Cugowskim w studio. – Chcemy nagrać dwa utwory, jakie wykonali w programie i przekazać płyty z tym materiałem jako cegiełkę na jakiś szczytny cel – wyjaśnia Krzysztof Cugowski.
- Na próbach wylewaliśmy z siebie litry potu. Daliśmy czadu i bez fałszywej skromności uważam, że to co mieliśmy zrobić, zrobiliśmy świetnie. Odeszliśmy z "Bitwy" z otwarta przyłbicą. Po wszystkim podchodzili do nas ludzie z innych zespołów, którzy byli bardzo zaskoczeni wynikiem i gratulowali nam występu. Myślę, że to było szczere – komentuje Kaja Tyzenhauz, wokalistka z zespołu Krzysztofa Cugowskiego.
- Trzeba po prostu dalej robić to, co się umie robić najlepiej i czekać na efekty. Dla mnie nie jest to żaden koniec, raczej początek kolejnego etapu – dodaje.
Grupa, która wygra program będzie mogła przekazać 100 tysięcy zł na szczytny cel.