Właściciele pubów Hollywood i Johny`s, klubów Czekolada i Archiwum poprowadzą lokal po Czarciej Łapie.
Na licytację na wynajem pomieszczeń, w których przez lata mieściła się Czarcia Łapa, wpłynęło siedem ofert.
- Dwie z nich nie spełniały warunków ustalonych w specyfikacji, więc nie zostały dopuszczone do licytacji - tłumaczy Dariusz Jachimowicz, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta, przewodniczący komisji przetargowej.
Odpadli: Witold Mazurkiewicz (współwłaściciel restauracji Tamara Cafe) i rodzina Wierzchowskich (prowadząca m.in. Nowy Graf i restaurację Aviator).
Chwilę po przekazaniu tej informacji, rozpoczęła się właściwa licytacja. Prowadził ją Andrzej Wojewódzki, dyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem w Urzędzie Miasta. Cena wywoławcza za miesięczne wynajęcie 1 mkw. (lokal razem z zapleczem ma 376 mkw.): 25 zł.
Rozpoczęli właściciele spółki Tees, prowadzącej już Hollywood, Johny`s, Czekoladę i Archiwum.
- 26 zł - rzucił Jakub Jasiński, jeden z dwójki wspólników.
- 27 zł - natychmiast odpowiedzieli przedstawiciele browaru Perła, który przy ul. Bramowej chciał otworzyć swój lokal.
- 30 zł - przebił wysłannik firmy Eurosmak. I na tym zakończył swój udział w licytacji.
Do gry, z kwota 32 złotych, wszedł wtedy Paweł Słonczewski - właściciel restauracji Ulice Miasta i Old Pub oraz nałęczowskiego hotelu Przepióreczka. To także była jego ostatnia propozycja.
- Mieliśmy swoją granicę, do której mogliśmy licytować. Dalej byłoby to nieopłacalne - tłumaczy Słonczewski. - Ten lokal wymaga dużych nakładów finansowych, a czynsz należy płacić już od momentu podpisania umowy.
To jednak nie przeszkadzało pozostałym licytującym. - 33 zł - rzuciła Justyna Domaszewicz, prowadząca Winiarnię u Dyszona. Przy kwocie 49 zł wycofała się Perła. W grze pozostali więc: Domaszewska i właściciele Tees.
Wygrali ci drudzy. Ostateczna wylicytowana cena: 63 zł. Dla porównania prowadzący Czarcią Łapę Żukowscy płacili 10 zł, a po podwyżce 15 zł. - Spodziewaliśmy się nawet wyższych kwot - przyznał po licytacji Jakub Jasiński.
Jaki lokal powstanie w miejscu Czarciej Łapy? - Elegancka restauracja. Wizytówka Starego Miasta. Miejsce, jakiego tam nie ma - tłumaczy Jasiński.
- Chcemy jednak, żeby każdego było stać na ten lokal. Ale w normalnej cenie chcemy dać lublinianom coś więcej - dodaje Filip Lewak, drugi z właścicieli Tees. - Przyjście do nas ma być przeżyciem.
W planach, oprócz obszernego menu, jest szeroka działalność artystyczna: koncerty, wieczory literackie, występy kabaretów, a w weekendy dancingi. - Ale z tym, co było w Czarciej Łapie, niewiele to będzie miało wspólnego - podkreśla Lewak. - Wnętrze będzie całkowicie zmienione. A zostać może co najwyżej odcisk łapy na ścianie i zmodyfikowana nazwa.
- Ale nie musi - zaznacza dyrektor Andrzej Wojewódzki. - Żeby uniknąć komplikacji, usunęliśmy ten wymóg z warunków przetargu. Osoby prowadzące Czarcią Łapę złożyły do Urzędu Patentowego wniosek o zastrzeżenie tej nazwy. My złożyliśmy sprzeciw i wniosek, żeby zastrzec nazwę jako dobro miejskie. Wtedy nowi najemcy mogliby z niej korzystać. Sprawa jest w toku.
Nowa restauracja ma ruszyć w ciągu pół roku.