Rozebrana zostanie górna część punktu gastronomicznego, który ustawiono na Moście Kultury bez zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków. Demontaż zapowiada Centrum Kultury, które odpowiada za to, co dzieje się na moście. To nie koniec kłopotów, bo miasto cofnęło zgodę na korzystanie z tego terenu
Most Kultury – o ile trzeba komuś w Lublinie wyjaśniać – to miejsce imprez urządzane od kilku lat na starym moście w ul. Zamojskiej. Sam most – być może warto to przypomnieć – jest wpisany do rejestru zabytków, a dokładnie jutro minie 109 lat od jego otwarcia. Żelbetowy staruszek jest dzisiaj pod nadzorem dwóch instytucji: wojewódzkiego konserwatora zabytków oraz miejskiego Zarządu Dróg i Mostów. Bez ich zgody nie może tu nic stanąć. W tym roku jednak stanęło.
– Złożony do Zarządu Dróg i Mostów wniosek o zgodę na zajęcie pasa drogowego był identyczny, jak składany corocznie. Ale to, co faktycznie tutaj ustawiono, czyli piętrowy kontener gastronomiczny, nie jest tym, co opisano we wniosku, czyli sceną z ogródkiem kawiarnianym – tłumaczy Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. – Gdy Zarząd Dróg i Mostów stwierdził, że na moście stoi zupełnie coś innego, poprosił Centrum Kultury o uzupełnienie wniosku o prawidłowe dane. Wnioskodawca nie uzupełnił dokumentów, więc zgoda na zajęcie części mostu została uchylona.
– Nie zgadzamy się z decyzją Zarządu Dróg i Mostów w Lublinie uchylającą pozwolenie na zajęcie pasa drogowego – stwierdza Centrum Kultury w swoim oświadczeniu rozesłanym do lubelskich mediów. – Złożyliśmy stosowne odwołanie od tej decyzji.
Sprawą zajmie się teraz Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Do czasu jego rozstrzygnięcia Most Kultury może działać. Ale już teraz wiadomo, że zniknie stąd górna część pawilonu. Jej rozebrania zażądał wojewódzki konserwator zabytków, którego zdaniem kontenerowy bar jest mało estetyczny i za bardzo rzuca się w oczy i razi dużymi reklamami.
Centrum Kultury tłumaczy, że chciało dobrze. – Chcieliśmy poprawić warunki organizacyjne, stworzyć lepsze możliwości uczestnictwa w wydarzeniach oraz zapewnić schronienie na wypadek niekorzystnych warunków atmosferycznych – wyjaśnia we wspomnianym już oświadczeniu. Zapowiada też, że przedsiębiorca odpowiedzialny za prowadzenie punktu gastronomicznego dostosuje się do zaleceń konserwatora zabytków. – Zostanie rozebrana druga kondygnacja punktu gastronomicznego oraz usunięta największa reklama. Pozostałe reklamy w znacznej części zostaną przearanżowane, a obiekt gastronomiczny przeorganizowany z wykorzystaniem roślin.
Same reklamy to osobna historia. – Nie było o nich mowy we wniosku do Zarządu Dróg i Mostów – podkreśla Kieliszek i przypomina, że za umieszczanie reklam przy ulicach (a oficjalnie to wciąż jest ulica) należy płacić miastu.