Mieszkańcy Lublina widzieli czołgi i wozy pancerne przewożone przez miasto na lawetach. W wojsku zaskoczenie. – To nie nasze – słyszymy w kolejnych jednostkach
Zaintrygowani postanowiliśmy to sprawdzić. Pierwszy krok: lubelskie wojsko. – W ogóle nie mamy takich maszyn – ucina kpt. Dariusz Drączkowski z wielonarodowej brygady, której sztab mieści się w Lublinie. – Jeszcze jako 3. Brygada Zmechanizowana mieliśmy czołgi i wozy pancerne. Teraz nie mamy żadnego.
Po likwidacji brygady jej jednostki w Chełmie i Zamościu przeszły do 1. Warszawskiej Brygady Pancernej w Wesołej. Tam czołgi mają. Ale twierdzą, że przez Lublin w ostatnich tygodniach żadnego nie wieźli. – To na pewno nie był nasz sprzęt – podkreśla kpt. Zbigniew Gierczak, oficer prasowy brygady. – Może to z bazy logistycznej w Krakowie? – podsuwa nam kpt. Gierczak. Nic z tego. – Nasza baza takiego sprzętu nie ma. Nawet takiego nie naprawiamy, więc niczego nie wieźliśmy – ucina Marek Jackowski.
Co na to policja, która miała eskortować transport? – Niczego takiego nie konwojowaliśmy – odpowiada mł. asp. Andrzej Fijołek z lubelskiej policji. – Samochody, które widzieli mieszkańcy, to auta Żandarmerii Wojskowej. W nocy mogą wyglądać podobnie do radiowozów policyjnych.
Żandarmeria potwierdza. Jak dowiedzieliśmy się w Komendzie Głównej ŻW, sprzęt transportuje 32. Wojskowy Oddział Gospodarczy z… Zamościa. – Są przewożone z jednego miejsca w Lublinie do drugiego miejsca w Lublinie – wyjaśnia mjr Mariusz Horudko z zamojskiego WOG. – Chodzi o poprawę warunków, w których sprzęt jest przechowywany.
Tyle, że wojskowi nie transportują ani czołgów, ani wozów bojowych. – To wozy zabezpieczenia technicznego. Są na podwoziu gąsienicowym, więc przypominają czołgi – tłumaczy mjr Horudko. Do jakiej jednostki należą? Ile jest tych maszyn? Tego WOG nie ujawnia. – Mogę jedynie powiedzieć, że transporty odbywają się od godz. 19 do 3 w nocy. I w tym tygodniu je skończymy.