Cztery lata więzienia - taką karę wymierzył Sąd Okręgowy w Lublinie Damianowi P. 21-latek rzucił się z nożem na kompana od kieliszka i o mało go nie zabił.
- Oskarżony nie działał w zamiarze zabójstwa - wyjaśniała sędzia Ewa Górska-Wójcik. - Całe zajście, jak również sposób zadawania ciosów miało charakter przypadkowy.
Damian P. odpowiadał za wydarzenia z czerwca ubiegłego roku. Wraz z bratem Adrianem pracował wówczas przy zbiorach owoców. Po zakończeniu pracy u jednego z gospodarzy młodzi ludzie dotarli do Michowa. Tam poznali Mirosława P., Marka K. i Zbigniewa P., ps. "Bigos”. Wszyscy razem pili alkohol, a wieczorem przenieśli się do domu "Bigosa”.
- Mój brat miał urodziny, więc kupił litr wódki, zapojkę i poszliśmy - zeznawał w śledztwie Damian P.
Pijani biesiadnicy zasnęli. Po przebudzeniu Damian P. zorientował się, że nie ma 150 zł i pięciu paczek papierosów. Posądził o kradzież Marka K., który wyszedł z domu. Damian P. chwycił nóż i pobiegł za mężczyzną.
- Przewrócił Marka K. i zadał cios w klatkę piersiową oraz dwa ciosy w plecy - relacjonowała sędzia.
Później Damian P. wdał się w szarpaninę z "Bigosem”, który przybiegł na miejsce. Po chwili zapalił papierosa i wrócił do domu.
- W tym czasie Marek K. cały czas siedział. W tej sytuacji Damian P. odstąpił od zadawania dalszych ciosów - dodała sędzia Górska-Wójcik.
Marek K. położył spać, ale w nocy miał kłopoty z oddychaniem. Cały we krwi obudził matkę, która wezwała pogotowie. Mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. Rano policjanci zatrzymali Damiana P. 21-latek przyznał się, do zaatakowania Marka K.
Wczoraj mężczyzna został skazany na 4 lata więzienia. Na poczet kary zaliczono mu blisko rok aresztu. Okolicznością łagodzącą był młody wiek Damiana P. Na jego niekorzyść działały wcześniejsze konflikty z prawem.