- Znów zapłonęły trawy w wąwozie między osiedlem Górki (Czuby) a lasem Stary Gaj w Lublinie - napisała do nas na Alarm24 Internautka Inga.
- Ostatnio takich zdarzeń mamy coraz więcej. Tylko w czwartek strażacy z woj. lubelskiego do płonących traw wyjeżdżali 84 razy, w samym Lublinie około 40. razy - mówi portalowi Dziennikwschodni.pl dyżurny Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.
Wypalanie traw jest bardzo niebezpieczne. Niedawno, również w okolicy osiedla Górki, zagrożona była stacja paliw lukoil przy ul. Jana Pawła II. - Tym razem ogień podszedł aż pod bloki przy ul. Wyżynnej, najbliżej do numeru 29 - relacjonuje Internautka Inga, która przesłała nam zdjęcia.
Problem powraca co roku. Wczesną wiosną płoną pola, miedze, łąki. Wyjaławia się przez to ziemia, giną rzadkie gatunki roślin i drobne zwierzęta. W skrajnych przypadkach, gdy ogień rozprzestrzenia się nadspodziewanie szybko, także ludzie.
W Polsce obowiązuje zakaz wypalania traw. Ale w przypadku niektórych osób pokusa, aby przy pomocy ognia pozbyć się pozostałych po zimie chwastów, jest silniejsza od rozsądku. Nie wolno tego robić pod groźbą sankcji finansowych. Zakaz ten jest dodatkowo jednym z wymogów dobrej kultury rolnej. Ich przestrzeganie obowiązuje m.in. w ramach systemu dopłat bezpośrednich.
Agencja może zmienić wysokość kary w zależności od stwierdzonego stopnia winy – od jednego do pięciu proc. przysługującej dopłaty. Kary mogą być jeszcze bardziej podwyższone, gdy rolnikowi zostanie np. udowodnione celowe działanie. Wtedy ARiMR może obniżyć każdy z rodzajów płatności bezpośrednich aż o jedną piątą.