Miasto wydało decyzję o warunkach zabudowy dla nowej spopielarni zwłok obok byłego obozu koncentracyjnego na Majdanku. Ale nie wiadomo, czy inwestor zdąży przed innym dokumentem, którym Ratusz chce zablokować inwestycję.
100 metrów od muzeum spopielarnię chce zbudować firma Styks. Lada dzień ma dostać od miasta korzystną dla siebie "wuzetkę”, czyli decyzję o warunkach zabudowy. Mimo protestów byłych więźniów i środowisk żydowskich Ratusz nie znalazł podstaw do odmowy. – Nie mamy podstaw do takiej decyzji – przyznaje Beata Malicka-Ząbek, zastępca dyrektora Wydziału Architektury i Budownictwa w Urzędzie Miasta.
Wydaje się je tam, gdzie nie ma planu zagospodarowania terenu. Dla Majdanka taki plan jeszcze powstaje, a jego projekt został upubliczniony we wtorek. – Nie zezwala na budowę spopielarni – mówi Małgorzata Żurkowska, zastępca dyrektora Wydziału Planowania w Urzędzie Miasta.
– Jeśli Rada Miasta uchwali plan, to zablokuje budowę – przyznaje Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. Wszystko zależy od tego, kto będzie szybszy: plan czy inwestor, który musi jeszcze uzyskać pozwolenie na budowę.
Plan może być uchwalony już w październiku lub listopadzie, później wojewoda będzie mieć miesiąc na badanie jego legalności. Następny krok to druk w Dzienniku Urzędowym Województwa Lubelskiego i 14 dni później plan się uprawomocni.
Ale 30 dni to tylko teoria, bo na "wuzetkę” Styks czekał pięć i pół roku. Wniosek złożył w 2008 r. i dostał odmowę, od której się odwołał. Sprawa wróciła do Ratusza. Ten zmienił taktykę: poprosił ministra o wyznaczenie strefy ochronnej obozu i do tego czasu zawiesił procedury. Minister określił strefę, która nie objęła działki Styksu i w styczniu 2012 miasto wznowiło procedurę.
Rok później inwestor poskarżył się na opieszałość Ratusza do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które dało miastu trzy miesiące na decyzję. Ratusz nie dotrzymał terminu i Styks dwa tygodnie temu złożył skargę do sądu. Dopiero we wtorek Ratusz poinformował, że pozytywna decyzja jest już gotowa.
Urzędnicy mówią jednak, że nawet jeśli inwestor dostałby pozwolenie przed uchwaleniem planu, to może nie podjąć się budowy wiedząc, że plan zablokowałby w przyszłości jakąkolwiek rozbudowę zakładu. W regionie nie ma jak dotąd żadnej spopielarni, a ciała do kremacji trzeba wozić m.in. do Warszawy.