- Jeszcze ich nie przesłuchaliśmy
- mówi Marian Siejczuk, prokurator rejonowy Lublin- Południe.
Tomek, student historii, wracał do akademika. - Zobaczyłem karetkę, jak podjeżdża pod "Feminę”. Wokół stało trochę ludzi, a ochrona pilnowała ciała. Słyszałem, że szukali jakiegoś blondyna, że dwóch ludzi uciekło do parku.
- Nie mogę nic powiedzieć - wyjaśnia Marta Lakutowicz, kierownik osiedla akademickiego. - Zgodnie z procedurą portier wezwał policję i ochronę.
Między "Feminą” a Akademickim Ośrodkiem Sportowym wczoraj widać było kawałek chodnika zasypany piachem. To krew. - Ciało leżało tuż pod drzewem - opowiada Monika, studentka. - Nie znałam tego chłopaka. Wiem, że do swojego pokoju wprowadził się przed tygodniem. Jej kolega, Stefan, mieszka na IV piętrze. - Jest ciepło i na balkonach ciągle siedzi się przy piwie.
Policja zatrzymała 3 studentów: Białorusina i 2 Ukraińców. - Koledzy tego zabitego krzyczeli coś do nich o mafii, oskarżali, że powiedzieli coś temu chłopakowi i dlatego on skoczył. A ja ich znam. Dwóch z nich to moi znajomi - opowiada Mirek, prawnik. - Z jednym nawet studiowałem. To bardzo porządni, spokojni ludzie. A na takich imprezach wszyscy piją. Wiem, że ten chłopak, przed śmiercią, latał po pokojach i szukał jakiegoś Ukraińca.
Po akademikach krążą różne plotki: że sam wyskoczył, że ktoś mu pomógł... - On niedawno zmienił pokój, przeprowadził się z drugiego piętra. Słabo go znałem - wspomina Marcin, student pedagogiki. - Jak to się stało, to pisałem w pokoju pracę. Usłyszałem jakiś gwar, zamieszanie i wyszedłem.
- Prokurator wszczął śledztwo w tej sprawie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci - mówi Andrzej Wasiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Dzisiaj ma zapaść decyzja o przesłuchaniu zatrzymanych. Z policyjnych źródeł dowiedzieliśmy się, że dwóch z nich znajdowało się pod wpływem alkoholu. - Ujęto ich zaraz po zdarzeniu - wyjaśnia Kamil Kowalik, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Firma zajmująca się ochroną akademików odmówiła jakichkolwiek komentarzy. Także Jolanta Komecka, kierownik "Feminy”, nie chciała nic mówić.