Piotr Piwoński z Lublina nie zapłacił w terminie trzech rachunków za telefon. - Zapomniałem o nich, kiedy wyjechałem na wakacje - tłumaczy. Jeżeli w życie wejdzie ustawa o udostępnianiu informacji gospodarczej, pan Piotr nie dostanie pożyczki w banku, ani nie kupi lodówki na raty.
Część klientów, spłacających regularnie kredyty może mieć kłopoty. - Duża grupa solidnych kredytobiorców ma dość beztroskie podejście do terminowego regulowania swoich rachunków - uważa Piotr Sinkiewicz, dyrektor Departamentu Ryzyka Kredytowego i Analiz Lukas Banku.
Jednak poseł SLD Zygmunt Szymański twierdzi, że nie można tego rozdzielać. - Np. przedsiębiorca spłaca kredyt, bo ma sankcje w postaci karnych odsetek, a prywatnie uznaje, że nie będzie płacił na rzecz wspólnoty mieszkaniowej. To niedopuszczalne.
- To bardzo dobra ustawa - twierdzi Marek Woźniak, dyr. departamentu windykacji w spółce PTC (operator sieci Era). - Przede wszystkim w sposób rozsądny zabezpiecza podmioty gospodarcze przed nieuczciwymi ludźmi i firmami.
Przepisy pozwalają sprawdzić klienta przed podpisaniem umowy. - Działają też prewencyjnie na zasadzie: nie tylko naślę na ciebie komornika, ale jeszcze wszystkim powiem, że jesteś nieuczciwy - dodaje dyrektor Woźniak.
Podobne rozwiązania funkcjonują w Europie Zachodniej. Tu na czarną listę trafiają nawet ci, którzy nieregularnie płacą rachunki. W Niemczech do podobnych biur trafia 75 tys. zapytań rocznie. - Nasza ustawa jest bardzo korzystna dla konsumentów. Po uregulowaniu należności wszystkie zapisy mają zostać wykasowane - dodaje M. Woźniak. - Klient ponownie będzie wiarygodny. W innych krajach wpis o długu, nawet uregulowanym, pozostaje jeszcze
kilka lat.
Ustawa przewiduje sankcje za bezprawne udostępnianie danych dłużników. Bank może nas sprawdzić tylko wtedy, gdy staramy się o kredyt. - Właśnie o tym myślę, bo mam zaległy mandat - przyznaje Krzysztof Kowalczyk, kierownik biura zarządu Lubzel. - Ta ustawa nadaje się dla innego społeczeństwa. Nasze jest za biedne. Ludzie wybierają, co zapłacić: gaz czy prąd?
Dane o dłużnikach do BIG firmy mają przekazywać dobrowolnie. O tym, kto wyląduje na czarnej liście zadecyduje więc bank lub spółdzielnia. - Na pewno tego nie zrobimy, gdy ktoś nie zapłaci czynszu za dwa miesiące - obiecuje Maria Konopka, z-ca prezesa SM "Czechów”. - Ale to bat na tych, którzy wymigują się od płacenia. Ustalimy zasady, kiedy dane dłużnika przekazać do takiego rejestru.
Posłowie przegłosowali ustawę 9 stycznia. Teraz trafiła do Senatu, który zajmie się nią na początku lutego.
Radomir Wiśniewski, (osta)