Nie miałem nawet wakacji. Musiałem robić różne kursy, szkolenia. Teraz będę mógł sobie wreszcie odpocząć - mówi Franciszek, który dziś rozpoczyna nowy rok akademicki.
Problemy z rozlokowaniem, spotkania ze starymi znajomymi, a potem imprezy - jak co roku październik będzie miesiącem studentów. Ludność Lublina w ciągu zaledwie kilku dni zwiększa się o kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi. Wszyscy muszą gdzieś się przespać, coś zjeść, no i zabawić się.
Może i drożej, ale ta atmosfera...
- Warunki marne, ale gdzieś trzeba mieszkać - mówi Maciek. - Od czterech lat, jak tu żyję, nic się nie zmieniło. Musimy zmieścić się w tym pokoiku we czterech. Nie ma innego wyjścia. Jedyny plus jest taki, że na pewno jest taniej niż na stancji.
- Ale to zależy od dochodów - dodaje Piotrek. - Jeśli się przekroczy pewien próg, trzeba płacić 100 proc., a to jest 250-260 zł. Za te pieniądze spokojnie można wynająć stancję.
- No, ale trzeba przyznać, że na stancji nie ma takiego klimatu jak w akademiku - Mariusz Ziarko, ich sąsiad, nie ma wątpliwości, gdzie warto zamieszkać.
• Zamierzacie jakoś uczcić początek roku?
- Właśnie się gdzieś wybieramy.
• A jak nastroje po wakacjach? Przyjemnie się wraca?
- To zależy, od czego się ucieka... - uśmiecha się tajemniczo Mariusz.
Sąsiadki z góry
- Już się tutaj zaaklimatyzowałyśmy - mówi Violetta Wąsacz, z agrobiznesu. - W najbliższych dniach musimy się jakoś uporać z tym całym bałaganem. Zaczną się zajęcia, ale jeszcze kilka dni i będzie można się jakoś rozerwać.
Siedzący na łóżku chłopak to brat jednej ze studentek. Od dzisiaj student I roku agronomii. Dostał miejsce w akademiku na Felinie.
• Czy siostra pomaga ci zadomowić się w Lublinie?
- No pewnie! - śmieje się Anna Kamińska. - Nawet doradzałam mu w domu, co ma zabrać do akademika. Na początku ciężko się przyzwyczaić. Tym bardziej że brat mieszka na Felinie, a większość zajęć ma tutaj, na Akademickiej. Będzie musiał się napocić, żeby zdążyć na zajęcia o ósmej rano. Prawdziwa szkoła życia.
W innym pokoju Urszula Wąsik przykleja na drzwiach plakat reklamujący imprezę w "Megido”. Pokój przypomina pobojowisko - plecaki, reklamówki, torby. Urszula mieszka 60 km od Lublina. Jej kolega, Michał Kudła, przyjechał aż z Bieszczad.
- Chyba rzadko będę jeździła do domu - przyznaje Ula. - Jestem już na piątym roku, więc nie będę miała czasu. Kiedyś mieszkałam na Felinie, tam warunki były trochę lepsze, ale za to tutaj jest wszędzie bliżej.
Ale na razie o tym nie myślą. Koniec wakacji to dobra okazja do towarzyskiego spotkania. - Jak tu nie świętować, kiedy każdy ma butelkę w plecaku? - śmieje się Michał.
Teraz dopiero odpocznę
- Chyba będę musiał tu stać do północy - denerwuje się Adam, student III roku ekonomii UMCS. - Stoję tu już od dziewiątej. Teraz jest południe, a ja nawet nie jestem w połowie kolejki. Straszny bałagan! Tyle biurokracji, stania w kolejkach. Trzeba będzie poświęcić kilka dni na załatwienie wszystkich formalności.
Jego kolega z roku przyjechał aż z Wilna. Wypełnia na kolanie druczki potrzebne do zakwaterowania.
- Nie miałem nawet wakacji - mówi Franciszek. - Musiałem robić różne kursy, szkolenia. Teraz będę mógł sobie wreszcie odpocząć.
Na każdym kroku można spotkać przybywających ciągle żaków, dźwigających olbrzymie plecaki.
• Dokąd idziecie?
- "Femina”, "Grześ”, "Ikar” - odpowiadają po kolei.
Ci, którzy już się uporali z problemami mieszkaniowymi, bez trudu organizują sobie czas. W "Dziekance”, mimo wczesnej pory, prawie wszystkie miejsca są zajęte. Nastroje dopisują.
- Stałyśmy w kolejce po legitymacje, ale strasznie nam się dłużyło, więc wyskoczyłyśmy z koleżanką na piwo - mówi z uśmiechem Baśka z Lublina, świeżo upieczona studentka ogrodnictwa.
• Boicie się studiów?
- Trochę tak - przyznaje Marta. - Dobrze, że jesteśmy we dwie, to jakoś sobie poradzimy. Chodziłyśmy do jednej klasy, a teraz jesteśmy na jednym roku.
- Chociaż wcale nie wiedziałyśmy, że zdajemy na ten sam kierunek - śmieje się Baśka.
Adam skończył polonistykę na KUL. Ale w tym roku chce zacząć nowe studia.
- Złożyłem papiery na filozofię - mówi. - O pracę teraz trudno, nie bardzo wiem, co z sobą zrobić. Przynajmniej będę miał jeszcze zniżki na autobusy - żartuje.