- Póki nie ma wyników badań próbek, które pobrano w sobotę, o otwieraniu tych sklepów nie ma mowy – zapewnia Jan Bondar, rzecznik głównego inspektora sanitarnego. A takie badanie może potrwać nawet kilka tygodni.
– Ustalenie składu chemicznego jest wyjątkowo trudne, bo nie wiemy z jakimi substancjami mamy do czynienia. A w między czasie wejdzie w życie ustawa, która pozwala na natychmiastowe wycofywanie podejrzanych produktów ze sprzedaży – dodaje Bondar.
Lubelski sanepid kontroluje sklepy z dopalaczami od dwóch lat. – Będziemy to robić nadal – zapewnia Paweł Policzkiewicz, dyrektor lubelskiego sanepidu. I dodaje z przekąsem. – Dopiero teraz "góra” przypomniała sobie o dopalaczach. Wcześniej, gdy wspominałem o zagrożeniach, byłem wyśmiewany.
Wczoraj przed sklepem przy Krakowskim Przedmieściu spotkaliśmy straż miejską i policję.
Funkcjonariusze kontrolowali każdego, kto zbliżył się do sklepu. – Nie było przypadków, żeby ktoś próbował otworzyć sklep. W dwóch czy trzech, zostały zerwane plomby, ale to tylko złośliwe działanie – informuje Andrzej Fijołek z lubelskiej policji.
Udało nam się skontaktować z pracownikiem sklepu przy ul. Świętoduskiej w Lublinie. – Dostałem polecenie od szefa, żeby zamknąć sklep. Z tego co wiem, na razie nie podejmujemy żadnych działań. Tak szybko się chyba nie otworzymy – powiedział nam mężczyzna.
Wczoraj ciężko było kupić dopalacze w Internecie. Nie działały strony dopalacze.com i sklepzdopalaczami.pl. Nie można było również kupić żadnych substancji na stronie kolekcjonerzy.tv.