Samochody - aby dotrzeć na parking przy ul. Smyczkowej - muszą jeździć chodnikiem. Innej drogi nie ma.
Mieszkańcy od lat walczą z kierowcami parkującymi pod blokiem. Auta mkną wąską alejką, która biegnie wzdłuż budynku. A dzieci często wybiegają z klatek wprost pod koła samochodu. - Pędzą jak szaleni po tych wąskich alejkach - mówi Monika Adamczyk, mama Maćka.
Dodatkowo administracja osiedla Henryka Wieniawskiego zrobiła mieszkańcom miejsca parkingowe, na które można dojechać jedynie... chodnikiem. A wszystko tuż przy szkole. Dyrektor Gimnazjum nr 5 przy ul. Smyczkowej martwi się o bezpieczeństwo uczniów.
- To wielki problem, walczę z nim od dawna - narzeka dyrektor gimnazjum Stanisław Rodak. - Samochody jeżdżą i stają na alejkach prowadzących do szkoły. Przeszkadzają dzieciom, karetkom. Takiego tragicznego rozwiązania jak u nas nie ma w całym mieście.
Co na to administracja? Zasłania się małą liczbą miejsc parkingowych na osiedlu. I bagatelizuje sprawę. - Nie dało się zrobić parkingu w innym miejscu i dojazdu do niego. Przecież samochód nie może przeskoczyć przez chodnik, musi jakoś wjechać - tłumaczy Krzysztof Kamiński, kierownik administracji osiedla Wieniawskiego na Czechowie.
Dodaje też, że przed parkingiem został postawiony znak ograniczający prędkość do 20 kilometrów na godzinę. A za parkingiem nadal obowiązuje zakaz wjazdu. - Ale kierowcy nie mają wyobraźni i albo pędzą za szybko, albo wjeżdżają w zakazane miejsca - przyznaje Kamiński. Jego zdaniem, osiedle jest zapełnione samochodami, a pieniędzy na wielopoziomowy parking nie ma. - Wszystkich nie zadowolimy, bo albo kierowcy będą źli, albo piesi. Trzeba się wzajemnie tolerować - dodaje.
- To tereny zarządzane przez spółdzielnię mieszkaniową i może ona robić parkingi, gdzie jej się podoba - tłumaczy Robert Gogola, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie. - Sprawdzimy jednak dokładnie, jak wygląda parkowanie w okolicach szkoły i czy bezpieczeństwo dzieci jest zachowane.