Na cukrzycę choruje coraz więcej dzieci. Nie muszą być one skazane na nauczanie indywidualne. Mogą chodzić do zwykłego przedszkola i do szkoły, choć nie wszystkie placówki chcą je przyjmować.
Okazuje się, że nie wszystkie szkoły czy przedszkola chcą w gronie swoich uczniów dzieci z cukrzycą. Nauczyciele obawiają się skutków choroby u podopiecznych.
– Po pierwsze zaufanie – mówi Elżbieta Jaroszewska, dyrektor Przedszkola nr 69 w Lublinie. – Kiedy trzy lata temu jeden z wychowanków zachorował na cukrzycę, nie wiedzieliśmy czy sobie poradzimy. Ale dzięki rodzicom, którzy przeszkolili pracowników i opiekunów przestaliśmy się bać.
– Cukrzyca to nie wyrok. Po prostu trzeba pilnować diety, robić sobie badania i przyjmować insulinę – mówi Asia, która na cukrzycę choruje od 2 lat. – Ważne jest, aby powiedzieć wszystkim dookoła, na czym ta choroba polega.
Hanna Daruk, nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 38, nie wyobraża sobie, jak można by było nie przyjąć do klasy dziecka z cukrzycą. – Jedna z dziewczynek z drugiej klasy zachorowała. Rodzice i ja stanęliśmy przed czymś, czego nie znaliśmy – mówi. – Ale do głowy mi nie przyszło, żeby powiedzieć, że dziecko trzeba ze szkoły zabrać.
Dziecko, które jest chore na cukrzycę musi co pewien czas wypić sok, zjeść batona. Robi to często na lekcji. – Jak wytłumaczyć innym uczniom, że ono może, a reszta nie – mówi Daruk.
– O chorobie swoim kolegom opowiedziała właśnie ta dziewczynka. Dzięki temu nie było już problemów.