Para handlująca dopalaczami na lubelskim Starym Mieście ponownie zasiądzie na ławie oskarżonych. Umorzona sprawa Jakuba G. i Patrycji M. wraca na wokandę. Nowy proces ma ruszyć dzisiaj
Jakub G. i Patrycja M. prowadzili sklep przy ul. Furmańskiej w Lublinie. W swoim asortymencie mieli m.in. „Cząstkę Boga” – silną substancję psychoaktywną. Sanepid kilka razy zamykał ich sklep. Po tym, jak dwie osoby zatruły się kupionymi tam dopalaczami, działalnością punktu zainteresowała się prokuratura.
Jakub G. i Patrycja M. zostali oskarżeni o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Nie przyznali się do winy. Podczas pierwszego procesu ich obrońca wniósł o umorzenie sprawy. Przekonywał, że ofiary dopalaczy przyjmowały je z własnej woli.
– Robiły to wbrew ostrzeżeniom na opakowaniu, które mówiły, że produkt nie nadaje się do spożycia – tłumaczył w sądzie mec. Piotr Krystoń, obrońca oskarżonych. – Substancje nie zostały im przekazane bezpośrednio przez Jakuba G. ani przez Patrycję M., ale przez znajomego. Oskarżeni nie sprowadzili więc na nikogo niebezpieczeństwa.
Jeszcze podczas śledztwa Jakub G. zapewniał, że środki, którymi handlował służyły do tylko rozstawiania w glinianych misach. Miały zapewniać dobrą atmosferę w domu.
W grudniu ubiegłego roku Sąd Rejonowy Lublin-Zachód umorzył sprawę. Sędzia Artur Jakubanis uznał, że sprzedaż substancji, jakie oferowano przy ul. Furmańskiej, nie jest przestępstwem. – Na opakowaniach jest wyraźne ostrzeżenie, że substancje te nie nadają się do spożycia – skwitował sędzia. Dodał, że skoro „Cząstką Boga” zatruły się tylko dwie osoby, to nie można mówić o sprowadzeniu zagrożenia na większą skalę.
Śledczy nie zgodzili się ze stanowiskiem sądu i zaskarżyli rozstrzygnięcie. W marcu Sąd Okręgowy w Lublinie zgodził się z argumentami prokuratury. Uchylił rozstrzygnięcie sądu pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
– Na sprawę należy spojrzeć szerzej. Ostrzeżenia na etykiecie nie zwalniają sprzedawców z odpowiedzialności – tłumaczył wówczas sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego.
Patrycji M. i Jakubowi G. grozi nawet do 8 lat więzienia.
Niebawem na ławie oskarżonych powinni zasiąść też inni handlarze dopalaczami. Chodzi o Michała J. z Lublina oraz Sebastiana P. z Dysa. Obaj siedzą już w areszcie. Paczki za narkotykami rozsyłano za pośrednictwem firmy kurierskiej. Jedna z przesyłek wzbudziła podejrzenia pracowników sortowni.
Okazało się, że wewnątrz są narkotyki. W mieszkaniu Michała J. znaleziono ok. 16 kg dopalaczy, marihuanę i ekstazy. Wartość nielegalnego towaru oszacowano na 1,3 mln zł. Według śledczych 29-letni bibliotekarz zdążył wysłać co najmniej 700 paczek z narkotykami. Michał J. przyznał się do winy. Jego kompan wszystkiemu zaprzecza.