Z Lublina jest tutaj 133 km. Z Zamościa i Chełma jeszcze bliżej. Zakole rzeki Bug koło przejścia granicznego w Zosinie będzie od jutra najdalej wysuniętym na wschód polskim przyczółkiem w poszerzonej Unii Europejskiej. Geografowie podają nawet dokładne namiary: 24 stopnie i 8 minut długości wschodniej.
Bar „Przystań” to przygraniczne centrum Zosina. W odrapanym, pogeesowskim pawilonie funkcjonuje także kantor wymiany walut. Na zewnątrz jest jedyny automat telefoniczny i parking służący za międzynarodowe targowisko. – Mam nadzieję, że zwiększy się ruch, bo będzie więcej turystów z zachodu Europy a nie tylko ze wschodu – zastanawia się Alfreda Matysik z kantoru.
Dlaczego czeka właśnie na gości z Zachodu? – Bo mają trochę więcej kultury, obycia, no i pieniędzy – zaznacza.
– A ja z kolei mam nadzieję, że wójt zrobi coś wreszcie, żeby tu było ładniej – dodaje Barbara Wiśniewska. Chciałaby, żeby przy granicy było czysto i jasno. Dwa lata temu założono tu oświetlenie uliczne. Ale w tym roku lampy nie świecą, bo gmina nie ma na to pieniędzy. Przy granicy panują więc ciemności.
Na przejściu granicznym ruch niewielki. Szeregowy Marcin Kawka pełni służbę przy ostatnim szlabanie na terytorium Polski, a wkrótce i unii. Szlaban w górę, szlaban w dół – dla niego to rutyna. Większe ożywienie jest w pobliżu przejścia. Ukraińcy ładują do samochodów towary kupione w miejscowej hurtowni. Żywność wyjmują z kartonów, by zajmowała mniej miejsca. Puste kartony walają się na parkingu przed barem i na podwórku hurtowni. – Śpieszą się przed unią – wyjaśnia właścicielka hurtowni.
Inaczej niż mieszkańcy Zosina. Oni nie mają powodów do pośpiechu. – Jakoś to będzie – macha ręką kobieta w chustce prowadząca rower.