Zostali w biurze po godzinach i siedzieli tam do późnego wieczora. Według świadków, urządzili libację.
Na pewno wiadomo, że urzędnicy siedzieli do wieczora. I to, że ktoś zamknął ich od zewnątrz. Gdy się zreflektowali, zadzwonili po koleżankę, która otworzyła kraty chroniące klatkę schodową. Klucze od gabinetów oddali portierowi pobliskiego Trybunału Koronnego dopiero o godz. 22.
Pracownicy biura nie chcą rozmawiać. - Niczego nie komentuję - Przemysław Choina z BPM pospiesznie chowa się za drzwiami gabinetu.
- Mamy kolejne sygnały o tym, że w biurze pito wódkę. Takie doniesienia pochodzą od naszych urzędników - mówi Krzysztof Łątka, pełnomocnik prezydenta Lublina ds. organizacyjnych. Szef BPM, widząc dziennikarzy na schodach Ratusza, udał, że idzie dalej deptakiem, po czym skręcił do tylnego wejścia. Dogoniliśmy go.
- Nic mi nie wiadomo, żeby ktoś pił tam jakiś alkohol - mówi tymczasem Piotr Semeniuk, kierownik BPM. - O imprezie też nic nie wiem - zapewniał nas wczoraj około godz. 14. - Owszem, było takie spotkanie - potwierdza Iwo Weremko, pracownik BPM.
• Był na nim alkohol?
- Szef się będzie wypowiadał.
A szef z kilkugodzinnym opóźnieniem przedstawił wczoraj pisemny raport, którego zażądała kancelaria prezydenta. - Z dokumentu wynika, że Semeniuk wyszedł z biura o godz. 18.15 polecając podwładnym opuszczenie pomieszczeń, i że wyszli z nich dopiero o godz. 22 - relacjonuje Łątka. - Ale pan Semeniuk nie wyjaśnił, co działo się od godz. 18.15 do 22. Zażądamy takiej informacji - dodaje.
Ustaliliśmy, że impreza była planowana od dawna i Semeniuk najprawdopodobniej o niej wiedział.
Możliwe, że szef BPM straci posadę.