Jeszcze przed świętami okaże się, czy nietrzeźwi będą trafiać na Abramowicką.
Rozpoczęcie boju o utworzenie izby wytrzeźwień w Lublinie ogłosili wczoraj dwaj radni PO: Marcin Nowak i Michał Widomski. Na konferencji prasowej oświadczyli, że w ciągu trzech miesięcy opracują biznesplan nowej placówki. Miałaby ona być jednostką budżetową miasta albo spółką komunalną. Z gotowymi dokumentami radni chcą pójść do prezydenta i przekonać go do powołania izby. Koszty jej działania wyliczyli na 1,5 mln złotych rocznie.
- Na garnuszku miasta byłby tylko personel niemedyczny - mówi Michał Widomski. I dodaje, że Ratusz nie opłacałby lekarskich etatów. - Miasto pokrywałoby za to koszty usług medycznych.
Gdzie miałaby działać taka izba? - Rozmawialiśmy z wicedyrektorem szpitala Jana Bożego i wskazał nam lokalizację w południowym skrzydle budynku. Tam znajduje się pawilon, który może być zaadaptowany na izbę - mówił na konferencji Marcin Nowak. Chwilę później radny zreflektował się, że rozmawiał nie z wiceszefem szpitala, ale urzędnikiem marszałka województwa. Co o tym pomyśle sądzi dyrekcja Jana Bożego nie wiadomo, bo wczoraj była ona nieuchwytna. Jako drugą, alternatywną lokalizację radni proponują szpital neuropsychiatryczny przy ul. Abramowickiej.
Pomysłowi utworzenia izby kibicuje policja.
Obaj radni zapowiadają, że gdyby nie zdołali przekonać prezydenta, będą sami forsować swój pomysł w Radzie Miasta. - Choć ja wierzę w rozsądek pana prezydenta - dodaje Nowak.
Ratusz ma jednak inną koncepcję.
Koszt stworzenia ośrodka, o którym myśli ratusz, sięgnąłby 2 mln zł. Roczne jego utrzymanie pochłonie ok. 1,5 mln zł. Miałby powstać przy ul. Abramowickiej.