Lekarze odkryli, że w zwłokach Kamila Bartoszka z Puław brak nerki i nadnercza. Rodzice studenta są zszokowani. Wczoraj zawiadomili prokuraturę o bezprawnym pobraniu narządów.
Zwłoki studenta znaleziono na początku października ubiegłego roku na środku jezdni w Osinach pod Puławami. Tuż po trzeciej nad ranem lekarz z pogotowia stwierdził zgon. Ciało zostało zawiezione do Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Lublinie. Tam przeprowadzono pierwszą sekcję. Według opinii biegłych, Kamil zginął w wypadku samochodowym. Innego zdania była rodzina. Uważa, że został śmiertelnie pobity przez ochroniarzy na dyskotece. A potem został wywieziony do Osin, żeby upozorować wypadek. Rodzice sami docierali do uczestników dyskoteki. Na ich prośbę tuż przed pogrzebem zwłoki Kamila oglądał jeszcze jeden lekarz. Rodzice Kamila uważają, że sekcja była przeprowadzona pobieżnie i nie ujawniła wszystkich obrażeń. Prokuratura zdecydowała więc o ekshumacji zwłok, które przewieziono do Krakowa. Tam podczas sekcji ze zwłok wydobyto kilkucentymetrowy łańcuszek srebrnego koloru. Był w przewodzie pokarmowym.
Ojciec Kamila uważa, że organy mogły zostać pobrane w Lublinie, w Akademii Medycznej. - Nie wiem kiedy dokładnie do tego doszło. Niech to wyjaśni prokurator - mówi.
• Jak łańcuszek znalazł się w zwłokach? Jak mogło dojść do zniknięcia nerki?
Profesor Roman Mądro, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej AM w Lublinie nie chciał odpowiedzieć na te pytania.
- To zagadkowa sprawa - przyznał Włodzimierz Matysiak, rzecznik Akademii Medycznej w Lublinie. - W Zakładzie Medycyny Sądowej nie są pobierane organy do przeszczepów. Być może mamy tu do czynienia z wrodzonym brakiem nerki, albo uległa ona rozkładowi jeszcze przed ekshumacją.
- Według Andrzeja Pożarowskiego, chirurga, który w PSK 4 w Lublinie zajmuje się przeszczepami nerek, takich narządów nie pobiera się ze zwłok. - Tylko od takich dawców, u których jest jeszcze podtrzymywana przy życiu tkanka - tłumaczy lekarz.
Możliwe jest też inne wyjaśnienie. Nieoficjalnie wiadomo, że bywa tak, iż po sekcji część organów nie wraca już na swoje miejsce. Są na przykład wykorzystywane do badań.
Marta Romańska, prokurator rejonowy w Puławach zapowiedziała, że prokuratura wyjaśni, co się stało.