Wieniec pogrzebowy z napisem "ostatnie pożegnanie” chciał podarować swojemu dzielnicowemu mieszkaniec Lublina. Narobił sobie tym tylko kłopotów. Wczoraj policja wszczęła w tej sprawie dochodzenie. Właściciel wieńca odpowie za grożenie policjantowi.
- Powiedział, że to podarunek dla jego dzielnicowego - mówi Radosław Zbroński z zespołu prasowego KMP w Lublinie.
- Wyjaśnił, że kwiaty są za to, "że dzielnicowy trzy razy dziennie go legitymuje”.
Dzielnicowy nie mógł odebrać "prezentu”, bo był właśnie na urlopie. Poszukujący go mężczyzna zostawił więc wiązankę u dyżurnego komisariatu. Poprosił, żeby koniecznie trafiła do rąk dzielnicowego.
Mieszkaniec Lublina przewijał się już w policyjnych kartotekach w sprawach dotyczących paserstwa. Stąd dzielnicowy miał go na oku. Wkrótce żartowniś znowu będzie musiał zjawić się w komisariacie. Tym razem na przesłuchanie. Podarowanie wieńca pogrzebowego policja potraktowała za grożenie. Zwłaszcza
że mężczyzna już wcześniej straszył dzielnicowego.
(er)