Nocą w centrum Lublina mężczyzna przewrócił kobietę i rzucił się na nią. Nie zdążył zrobić jej krzywdy, bo obezwładnili go przechodnie. Sąd wypuścił go na wolność
Kobieta nie miała porwanej bluzki, nie usłyszała też od napastnika, co chciał jej zrobić. Jednak prokuratura po przesłuchaniu świadków postawiła mu zarzut usiłowania gwałtu. - Z okoliczności sprawy wynika, że mężczyzna właśnie to chciał zrobić - mówi Marek Zych, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin Północ. - Trudno przecież przyjąć, że miał jakiś inny zamiar. Nie zdążył jeszcze jej zerwać odzieży.
- Zeznania pokrzywdzonej nie wskazują, aby podejrzany realizował jakiekolwiek czynności zmierzające do odbycia z nią obcowania płciowego - napisał w uzasadnieniu decyzji odmawiającej aresztowania Jarosława F.
Mężczyzna wyszedł więc na wolność. Prokuratura odwołała się do Sądu Okręgowego w Lublinie, który prawdopodobnie w przyszłym tygodniu zajmie się sprawą. Jeśli utrzyma stanowisko sądu niższej instancji, prokuratorowi pozostanie praktycznie umorzyć sprawę. Może co prawda skierować do sądu akt oskarżenia, ale szanse na wyrok skazujący są w tego typu sytuacjach z reguły niewielkie.