Trener: Lekarze z Dziecięcego Szpitala Klinicznego zahamowali rozwój wschodzącej nadziei sportowej w regionie. Iwona Serewa mogła zostać kaleką. Po urazie trafiła do DSK. Lekarze – mimo że leżała w szpitalu dwa razy – nie wykryli u niej naderwania więzadeł w kolanie.
– Lekarze zrobili dwie punkcje, nawet nie zrobili USG – mówi mama Iwony. – Po kilku dniach wypisali ją do domu. Rozpoznanie: dystorsja stawu kolanowego (skręcenie – przyp. red.).
Noga miała być w usztywnieniu. Po miesiącu nie było poprawy. – Dlatego zgłosiłam się ponownie do szpitala i znowu zostałam na oddziale – mówi Iwona. – Kolejna punkcja i do domu.
Po kilku dniach dziewczyna trafiła do rehabilitanta. – Zdziwiłem się, że lekarze wypisali ją do domu bez kompleksowego leczenia – mówi Ryszard Majewski. – Uniosłem jej nogę, a kolano zaczęło dosłownie latać.
Dziewczyna trafiła do innego ortopedy. Przeszła operację. Okazało się, że miała naderwane więzadła. W każdej chwili mogła uszkodzić łąkotkę. Teraz rehabilitacja potrwa około pół roku, ale do treningów sportsmenka wróci jeszcze później.
– Gdybyśmy zostawili jej kolano tak, jak lekarze z DSK, dziewczyna mogłaby zostać kaleką. Rozpoczęła by trening i kolano mogłoby nie wytrzymać – mówi Ryszard Murat, trener boksu z Klubu Sportowego Paco, do którego należy Iwona.
Tymczasem prof. Tomasz Mazurkiewicz, wojewódzki konsultant w dziedzinie ortopedii jest zdania, że dziewczyna nie powinna mieć przeprowadzonej operacji kolana. Dlaczego?
– Jest zbyt młoda. Po operacji i bez odpowiedniej rehabilitacji może dojść do zatrzymania strefy wzrostu – mówi. – Ja bym takiej operacji nie wykonał. Nie wiadomo, co lepsze: czy operacja i ryzyko, czy jej brak i konieczność porzucenia sportu.
Jednak dziewczyna została wypisana ze szpitala "ze skręceniem” kolana. – Nie wiedzieliśmy nic o naderwaniu więzadeł – mówi mama Iwony.
Co na zarzuty szpital? – Odpowiedź przygotujemy dopiero na poniedziałek. Sprawa jest zbyt poważna, musimy sięgnąć do dokumentów w archiwum – odpowiedziała nam Agnieszka Osińska, rzecznik DSK.
Skontaktowaliśmy się z dr. Jarosławem Kałakuckim, który leczył Iwonę. – Nie będę komentował sprawy – odpowiedział nam.
Mama Iwony i trener szykują pozew przeciwko szpitalowi. – Dokumenty są już u prawnika. Nie zostawimy tak tej sprawy – mówi Murat.
– Gdyby lekarze od razu zajęli się Iwoną jak należy, mogłaby wrócić do treningów co najmniej pół roku wcześniej. Chciała wyjechać na mistrzostwa Polski i miała szanse na medal. Pocieszające jest tylko to, że jest młoda i wszystko przed nią – dodaje Murat.