Ludzie dzwonią i skarżą się na rosnące ceny. Telefonistki zapisują każdą uwagę. Od kilku dni działa infolinia, pod którą można zgłaszać przypadki nieuzasadnionych podwyżek. Handlowcom, którzy wykorzystują przedunijną panikę, grożą wysokie kary. Ale i tak już zdążyli się na nas obłowić.
Najwięcej zgłoszeń dotyczyło podwyżek cen cukru. W wielu sklepach kilogram kosztuje już ponad 3 złote, gdy jeszcze niedawno około 2 zł. - Ludzie skarżą się też na to, że drożeje mięso, mąka i materiały budowlane. Nie podobają im się również ceny paliw i samochodów - wylicza Renata Kwiatkowska, główny specjalista NBP w Lublinie, która dyżuruje przy infolinii. Kilka głosów dotyczyło podwyżek abonamentu telewizji kablowej. Według dzwoniących właściciele kablówek tłumaczą to właśnie wejściem do Unii Europejskiej.
Klienci uważają, że w walce z handlowcami stoją na przegranej pozycji. - Z chęcią poinformowałabym o nieuczciwych sprzedawcach. Z dnia na dzień podnieśli ceny dżemów i jajek. Tylko czy taki telefon spowoduje obniżenie cen? - pyta Monika Mirewska z Lublina, klientka jednego z dużych sklepów spożywczych.
Informacje zebrane w lubelskim oddziale NBP są przesyłane do Warszawy. - Jeśli zauważymy, że wprowadzona podwyżka jest nieuzasadniona, zgłosimy to do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Oni zadecydują, jak ukarać nieuczciwego sprzedawcę - tłumaczy Przemysław Kuk z biura prasowego NBP. Przedsiębiorcom zawyżającym ceny produktów grozi kara do 10 procent ich rocznych przychodów.
Do nieuczciwego przedsiębiorcy UKOiK wysyła zawiadomienie. Ma on 14 dni, by ustosunkować się do zarzutu. Osiedlowi sklepikarze mogą jednak spać spokojnie. Udowodnić im winę będzie niezwykle trudno.
- Infolinia będzie jeszcze trochę działać. Może zadzwoni ktoś z pochwałą. Na razie wszyscy się żalą - mówi Kwiatkowska. •