Sprzedawanie kanapek z kosza na śmieci, spleśniałe bułki, przepisywanie terminów ważności potraw - to codzienność w McDonaldsie przy ul. Puławskiej. O codziennych praktykach opowiadają byli pracownicy restauracji - pisze Moje Miasto Lublin.
Kanapka w podgrzewaczu, z którego ma trafić na tacę klienta, może leżeć najwyżej dziesięć minut. Jeśli leży dłużej, powinna być wyrzucona do kosza.
- Bywało, że przy kanapkach wymienialiśmy znaczniki, które mierzą czas. Wszystko po to, by nie było strat w sprzedaży. W rzeczywistości kanapki leżały tam znacznie dłużej - mówi.
To, że kanapki były wyciągane ze śmietnika i sprzedawane, potwierdza inny pracownik, który rozstał się z McDonaldsem na początku 2008 roku.
- Wiele razy widziałem na bułkach coś zielonego. Mimo to trafiały one do sprzedaży - relacjonuje. - Czasem któryś z klientów zwracał nam spleśniałą bułkę.
To nie jedyne oszczędności. Mężczyzna wspomina, że pudełka były zgniatane w taki sposób, by mieściło się w nich jak najmniej frytek. Podobnie robiono z lodami w wafelkach, które w środku były puste.
Szef restauracji stanowczo zaprzecza, że coś takiego dzieje się w jego lokalu.
- Gdybym zobaczył, że któryś z pracowników wyciąga kanapki ze śmietnika lub zmienia znaczniki przy kanapkach, zostałby dyscyplinarnie zwolniony. Od czterech miesięcy mamy monitoring i nie widziałem podobnych przypadków. Nie wiem jednak, czy takie sytuacje miały miejsce w poprzednich latach - mówi Tomasz Pelcer. - Kontrole sanepidu są w naszej restauracji przeprowadzane średnio raz na kwartał. Nie wykazują z reguły żadnych nieprawidłowości.
Sanepid się jednak czegoś dopatrzył. W restauracji przy Puławskiej był w czerwcu i październiku.
- Kontrola w czerwcu wykazała brudne urządzenia chłodnicze. Środki chemiczne były w bliskim kontakcie z żywnością. Toalety i pomieszczenia dla pracowników były brudne. W chłodziarkach i zamrażarkach panowała zbyt wysoka temperatura - informuje Sawa-Wojdanowicz z lubelskiego sanepidu.
Restauracja dostała wówczas dwustuzłotowy mandat i zapłaciła sto złotych za przeprowadzenie kontroli. Wyniki październikowej wizyty sanepidu nie są jeszcze znane.
Szefa lubelskiego McDonaldsa przy ul. Puławskiej obowiązuje tzw. umowa franczyzy.
- Oznacza to, że prowadzi on własną, niezależną działalność gospodarczą, posługując się znakiem McDonaldsa. Wobec klientów i wobec pracowników odpowiada samodzielnie - tłumaczy Dominik Szulowski, menadżer McDonaldsa.
Spółka McDonalds formalnie odpowiada wyłącznie za restauracje
prowadzone bezpośrednio przez siebie. Może jednak obciążyć odpowiedzialnością przedsiębiorcę, gdy jego restauracja nie spełnia standardów McDonalds lub gdy przedsiębiorca łamie prawo.
- Nie możemy jednak ujawniać, jakiego rodzaju kary stosujemy wobec przedsiębiorcy, któremu udzieliliśmy licencji - dodaje Szulowski. (am)
Więcej na www.mmlublin.pl