Przelot nad miastem w eskorcie "Orlików, a następnie prezentacja w Porcie Lotniczym Lublin. Myśliwiec Supermarine Spitfire oddał hołd bohaterskim pilotom ostatniej wojny, m. in. związanemu z naszym regionem ś.p. gen. Tadeuszowi Górze
- Specjalnie wziąłem dwa dni wolnego, by zobaczyć to cacko. Takie cuda rzadko lądują na naszym lotnisku - mówi pan Grzegorz z Lublina, który z drabiny fotografował historyczny samolot. - Gdy spitfire przelatywał w asyście "Orlików”, zastanawiałem się, czy to dzieje się naprawdę. Jedni wolą Hawaje, inni góry, a mi wystarczy kawałek lotniska i szum silników - dodaje.
Wizyta spitfire'a w Lublinie miała symboliczny charakter. Był to hołd m. in. dla związanego ze Świdnikiem ś.p. gen. Tadeusza Góry i innych polskich pilotów, którzy w czasach II wojny światowej latali na tych legendarnych myśliwcach.
- W polskim lotnictwie było wtedy półtora tysiąca takich maszyn. Tak się jednak złożyło, że żaden z naszych lotników nie wrócił nią do Polski. Dlatego ten dzień jest dedykowany tym, którzy latali tymi samolotami ponad 60 lat temu - mówi Jacek Mainka, na co dzień pilot pasażerskiego Airbusa, a w wolnych chwilach pasjonat samolotów historycznych. To on został pierwszym Polakiem, który przyleciał do Polski za sterami spitfire'a.
- Cała lotnicza Polska zazdrości nam tej wizyty, bo każdy chciałby mieć u siebie tę maszynę. Lubelszczyzna jest dobrym miejscem na organizację takiego wydarzenia, bo mamy przecież Szkołę Orląt w Dęblinie i bogate tradycje lotnicze - mówi Damian Majsak, organizator przylotu.
W piątek po południu spitfire odleciał do Krakowa, gdzie w weekend będzie jedną z atrakcji pokazów lotniczych.