Protestuję przeciwko używaniu słowa "groźby” - oświadczył wczoraj były minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk. Odniósł się w ten sposób do publikacji na temat przebiegu jego wizyty w redakcji Dziennika. Twierdzi, że został źle zrozumiany.
Przypomnijmy. Po krytycznej dla SLD publikacji w Dzienniku do naszej redakcji przyszedł lubelski baron sojuszu Grzegorz Kurczuk. "...powiem (...) moim przyjaciołom z biznesu, żeby się u was nie ogłaszali. Niech pójdą do konkurencji”- oświadczył. Redaktor naczelny Dziennika Andrzej Mielcarek rozmowę nagrał. I zawiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a ta prokuraturę.
Wczoraj opublikowaliśmy zapis fragmentów tej rozmowy. Napisaliśmy też, że wcześniej groźby usłyszała nasza dziennikarka, która krytycznie pisała o SLD. "Mógłbym panią załatwić tak, że pracy w Lublinie już by pani nie znalazła” - straszył Kurczuk.
Wczoraj najpierw głos zabrała prokuratura. Andrzej Jeżyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie, nie miał wiele do powiedzenia: W tej sprawie prowadzone są czynności sprawdzające - stwierdził.
Prokuratura Okręgowa miała ocenić, czy były minister dopuścił się tłumienia krytyki prasowej. Po południu okazało się, że nie chce już oceniać. - Dostaliśmy stamtąd wniosek o przeniesienie tej sprawy do innej jednostki - poinformował nas Cezary Maj, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
O godzinie 13 konferencję prasową zorganizował Kurczuk. - Pan Mielcarek dokonał wyjątkowo subiektywnej interpretacji moich słów - grzmiał poseł. Zaprzeczał, że groził Dziennikowi. Tłumaczył, że przyszedł do Mielcarka, żeby tylko zareagować na pisanie nieprawdy o SLD. - To jest spór o zasady i rzetelność dziennikarską - przekonywał. - Jestem pewien, że czytelnicy sami ocenią, czy to był apel o opamiętanie, czy - jak by chcieli niektórzy - szantaż.
- Niestety, przebieg rozmowy Kurczuka z redaktorem każe przypuszczać, że jest to normalna praktyka dla przedstawicieli rządzących partii - ocenia Andrzej Krajewski, dyrektor Centrum Monitoringu i Wolności Prasy. - Jeszcze rok temu Kurczuk, będąc w rządzie mówił, że nie ma żadnego polowania na dziennikarzy. I dopóki on będzie ministrem sprawiedliwości, żadnego polowania nie będzie. Faktem jest, że tej funkcji już nie sprawuje...
O godzinie 15 zorganizowaliśmy konferencję prasową w redakcji. - Zdecydowałem się nagrać rozmowę z posłem Kurczukiem, bo wiedziałem, że wcześniej groził naszej dziennikarce - tłumaczył redaktor A. Mielcarek. - Mogłem się spodziewać, że znowu usłyszę te groźby.
Wieczorem Kurczuk i Mielcarek byli gośćmi Moniki Olejnik w programie "Prosto w oczy”.