Dziesięcioletni Hubert chory na nowotwór był zafascynowany tym co dziś go spotkało. Chłopiec wymarzył sobie spotkanie z archeologami.
Wszystko zorganizowała Fundacja "Mam marzenie”, spełniająca pragnienia ciężko chorych dzieci. Zaczęło się od czarno-białego Berlieta z 1932 roku, który podjechał na parking za Ratuszem. Z auta wysiadł Hubert z mamą i kolegami. Dlaczego zabytkowe auto? Bo Hubert lubi wszystko co stare. - Ciekawią mnie stare rzeczy - mówi dziennikarzom. - Nowe samochody nie mają duszy, a stare mają.
Mama, Gabriela Solarska, dodaje, że stare filmy pochłania pasjami. - A także przygodowe i przyrodnicze, w których akcja toczy się w przeszłości albo nawiązuje do odległej historii... No takie jak na przykład "Indiana Jones”.
- Cześć Hubert, jestem Rafał - Rafał Niedźwiadek z firmy Arche, prowadzącej wykopaliska wita się z chłopcem.
Wchodzą do rowu głębokiego na ponad metr, długiego na kilka. W dole pracują archeolodzy. - Wykopaliśmy do tej pory trzy szkielety ludzkie - opowiada Niedźwiadek. - Na dziedzińcu Ratusza był w XIV wieku szpital i kościół Św. Ducha, a obok w XVII stał kościół i klasztor karmelitów. Szkielety nie należą do osób duchownych, bo te były chowane w kryptach, a nie na zewnątrz. Zmarłych należy wiązać ze szpitalem.
Hubert dostaje szpachelkę. Razem z kolegami, Konradem i Mateuszem, pochylają się nad dopiero co odkopaną ludzką czaszką. Patrzą zafascynowani. I za chwilę zapominają o "bożym świecie”. Z pasją zaczynają grzebać w ziemi. Udaje im się znaleźć stare skorupy, fragmenty naczyń, jakieś pojedyńcze kości.
Fundacja "Mam marzenie” wyszukuje chorych marzycieli na oddziałach szpitalnych, rozprowadzając ankiety wypełniane przez pacjentów oraz rodziców. Nierzadko sami rodzice zgłaszają się do fundacji, bo usłyszeli o niej od innych rodziców. - To było 77 spełnione marzenie - mówi Kamil Siwka z fundacji. - W najbliższą sobotę spełniamy kolejne. 9-letnia Karolina pojedzie do zakopanego spotkać się z Adamem Małyszem. (step)