Ruszyły prace nad Planem Operacyjnym Funkcjonowania Miasta na wypadek konfliktu zbrojnego. Jego opracowanie zarządził prezydent Lublina. Mimo że na wojnę się nie zanosi.
Plan będzie tajny, ale z grubsza wiadomo, co się w nim znajdzie. – Dokument określi, jak ma wyglądać życie w mieście w przypadku wyższych stanów gotowości obronnej państwa – wyjaśnia Jerzy Ostrowski, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miasta (na zdjęciu). – Po co się go przygotowuje? Na wszystko musimy być przygotowani i nic nie ma prawa nas zaskoczyć – dodaje.
Jednymi z pierwszych, którzy będą musieli przestawić się na inne tory, będą lubelscy taksówkarze. Zostaną zmobilizowani do rozwożenia i dostarczania rezerwistom wezwań do niezwłocznego stawienia się w jednostce wojskowej. I o ile później nie będzie trzeba organizować większych transportów dla rezerwistów, komunikacja miejska będzie kursować normalnie.
Na produkcję na potrzeby armii będzie musiał przestawić się lubelski przemysł. Dotyczy to m.in. produkcji żywności i chleba oraz materiałów medycznych. – Jeżeli dowiemy się, że na terenie miasta będą stacjonować wojska nasze lub sojusznicze, to piekarnie zostaną powiadomione, że muszą wyprodukować odpowiednio więcej chleba – tłumaczy Ostrowski.
Plan zakłada też, że nauka w szkołach nie zostanie przerwana. Ale jeśli np. zagrożone będą np. Bronowice, to uczniowie z tej dzielnicy będą uczyć się na Czubach.
W razie potrzeby z miasta wywiezione zostaną też najcenniejsze ruchome dobra kultury. Trafią do innych muzeów lub pomieszczeń, w których będą odpowiednie warunki do ich przechowywania.
Najprawdopodobniej z Lublina wyprowadzi się wojsko. Po co? Wróg w pierwszej kolejności może atakować cele wojskowe. A to sprowadza zagrożenie na ludność cywilną.
Ustalone są też zasady udzielania schronienia mieszkańcom. W całym mieście są 173 schrony lub "miejsca ukrycia”. Miejsca w nich wystarczy dla… 25 tys. osób. Co z resztą? – Około 70–80 proc. ludności ewakuuje się sama – mówi Ostrowski.
Ostatecznością jest ewakuacja całego miasta. To też jest zaplanowane. Lublin został podzielony na kilka obszarów, z których ewakuowani będą mieszkańcy. Dla każdej z nich są wytyczone drogi ucieczki. Inne od tych, którymi może podążać wojsko; po to, by nic nie spowalniało żołnierzy.
– Wyznaczone są obszary na terenach poszczególnych gmin, w których mają chronić się ewakuowani. Wójtowie wiedzą, jak mają zorganizować ich przyjęcie i rozlokowanie. Wiedzą, ilu ludzi do nich przybędzie i w jakim czasie – wylicza Ostrowski.
O zagrożeniu mieszkańcy dowiedzą się z komunikatów podawanych na antenie TVP lub Polskiego Radia Lublin. Co, jeśli ktoś nie będzie miał włączonego radia lub telewizora? W blokowiskach za przekazywanie informacji o zagrożeniu odpowiadać będą zarządcy domów: mają chodzić od drzwi do drzwi. Zaś po ulicach dzielnic domków jednorodzinnych będą krążyć z megafonami radiowozy policji lub Straży Miejskiej.