We wtorek ogłoszony został wyrok w sporze między firmą planującą w Lublinie elektrownię na słomę a władzami miasta, które zablokowały tę inwestycję. Sąd nie orzekł kto ma rację. Sprawa wraca do Samorządowego Kolegium Odwoławczego
Elektrownię przy ul. Mełgiewskiej chce stawiać spółka TergoPower Lublin. Nie zrobi tego bez decyzji środowiskowej od władz miasta, a takiej decyzji nie ma. Ratusz odmówił jej wydania tłumacząc, że budowa elektrowni byłaby sprzeczna z planem zagospodarowania terenu. Spółka zaskarżyła tę odmowę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale przegrała. Wtedy złożyła skargę do sądu. We wtorek ogłoszono tu wyrok.
Sąd uchylił decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego, bo została ona wydana trzy dni po śmierci jednej ze stron postępowania: kobiety będącej sąsiadką planowanej elektrowni. O jej śmierci SKO nie wiedziało. Pisma wysłanego do zmarłej osoby nikt nie odebrał. Zdaniem sądu skutkuje to nieważnością decyzji Kolegium.
– Sąd nie miał innego wyjścia, jak tylko rozstrzygnąć sprawę w ten sposób – poinformował Bogusław Wiśniewski, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Wtorkowe orzeczenie nie odnosi się do sedna sporu i nie odpowiada na pytanie o to, czy można w tym miejscu postawić elektrownię. – Sąd nie zajmował się kwestią zgodności inwestycji z planem zagospodarowania przestrzennego – przyznał sędzia.
Właśnie dlatego przeciwnicy budowy wychodzili z sądu zawiedzeni: – Nas to orzeczenie nie satysfakcjonuje – mówił Józef Nowomiński, przewodniczący Rady Dzielnicy Tatary, który liczył na inne rozstrzygnięcie. Zresztą nie tylko on.
– Jesteśmy głęboko rozczarowani brakiem werdyktu sądu, ponieważ nasze mocne argumenty merytoryczne nie zostały wzięte pod uwagę ze względu na błędy formalne ze strony SKO – stwierdziła we wtorek spółka TergoPower w oświadczeniu dla mediów.
Kolegium nie przesądza jeszcze, czy odwoła się od wtorkowego orzeczenia. – Kwestię kasacji SKO rozważy po otrzymaniu wyroku z uzasadnieniem – zastrzegł Paweł Sadowski z Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Wtorkowy wyrok oznacza, że odwołanie spółki od decyzji Ratusza musi być ponownie rozpatrzone przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Ale najpierw SKO musi ustalić następców prawnych zmarłej kobiety, a to może potrwać.
Powody odmowy
Odmawiając wydania decyzji środowiskowej Ratusz stwierdził, że budowa byłaby niezgodna z planem zagospodarowania terenu. Po pierwsze dlatego, że elektrownia znalazłaby się w strefie ochrony dalekiego widoku z zabytkowego centrum, a 70-metrowy komin psułby panoramę miasta widzianą z Wieży Trynitarskiej i zamkowego donżonu. Inwestor odpierał ten zarzut mówiąc, że analizy widokowe prowadzi się na innym etapie postępowania. Spółka nie zgadza się też z drugim zarzutem stawianym przez miasto wskazujące, że plan wyklucza tu stawianie zakładów o uciążliwości wykraczającej poza granice działki. Zdaniem Ratusza uciążliwością byłby tu wzmożony ruch samochodów dowożących paliwo. Inwestor podkreśla, że plan przewiduje tu strefę aktywności gospodarczej, więc każda inwestycja będzie skutkować zwiększeniem tu ruchu kołowego.