Jest ich około osiemdziesięciu. Wszyscy mają jeden cel – chcą doskonalić siebie. Członkowie Lubelskiej Szkoły Jiu-Jitsu Tsubame są jednymi z najlepszych specjalistów od tego sportu w naszym kraju.
– Lubelska Szkoła Jiu-Jitsu Tsubame swoją działalność rozpoczęła we wrześniu 1989 r. Początkowo wszystko było na mojej głowie, ale kiedy pierwsi uczniowie zaczęli dochodzić do stopni mistrzowskich, to przejęli część moich obowiązków – tłumaczy Andrzej Kozyra, wieloletni trener jiu-jitsu.
Po japońsku jaskółka
Szkoła szybko postanowiła przyjąć jako znak rozpoznawczy jaskółkę. – Właśnie tego ptaka oznacza w języku japońskim słowo tsubame. To bardzo pozytywny ptak, który jest miękki, zwinny i przynosi wiosnę – malowniczo opisuje prezes szkoły.
Lubelski klub szybko zaczął się rozwijać.
– Ciągle przychodzą do nas nowi ludzie, którzy chcą ćwiczyć tę sztukę walki. Co ciekawe, jest o nas ciągle głośno, chociaż naszych plakatów nie widać na ulicach – tłumaczy Kozyra. Być może przyciąga ich specyfika jiu-jitsu? – To nie jest sport, ale sztuka życia. Jiu-Jitsu jest połączeniem różnych stylów walki. Obecnie znanych jest około 320 technik, ale życie ciągle wymyśla nowe sposoby unieszkodliwienia przeciwnika.
Trzy zasady
Aby osiągnąć sukces w jiu-jitsu, należy stosować się do trzech zasad, które stanowią kodeks etyczny tej sztuki walki. Pierwsza z nich mówi, że należy ustąpić, aby zwyciężyć i wywodzi się z chińskiej maksymy "burza łamie dęby, a trzciną tylko kołysze”. Zastosowanie jej pozwala pokonać znacznie silniejszego i cięższego przeciwnika, któremu nie można bezpośrednio przeciwstawić się. Polega ona na zejściu z linii ataku poprzez szybki obrót ciała oraz wykonaniu rzutu lub dźwigni przy wykorzystaniu ruchu napastnika.
Kolejna zasada nakazuje być maksymalnie skutecznym, jednocześnie wkładając w walkę jak najmniej sił.
– Jiu-jitsu to nie tylko potęga rzutów i dźwigni, a stosowanie tej formy obrony, zwłaszcza wobec wielu napastników, może prowadzić do szybkiego wyczerpania. Obrona efektywna powinna polegać na wykorzystaniu w walce tzw. punktów witalnych, a zatem technik uderzeń i ucisków w miejsca wrażliwe na ciele – wyjaśnia Kozyra.
Pewność siebie
Ostatnia zasada mówi o tym, że należy czynić sobie dobro nawzajem, ponieważ tylko to może przynieść dobro ogólne. – Odpowiednio przygotowany adept jiu-jitsu może kontrolować poziom bólu, jaki odczuwa przeciwnik na skutek stosowanych technik, nie powodując jednak jego kontuzji. Jeżeli wymaga tego sytuacja, a zwłaszcza wobec bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia lub życia, może także stosować techniki niebezpieczne, które uniemożliwią przeciwnikowi kontynuowanie ataku. Dobry poziom wyszkolenia da mu możliwość wyboru technik i swobodnego łączenia ich w kombinacje obronne, a tym samym stworzy szansę stosowania form defensywy współmiernych do zagrożenia – tłumaczy Kozyra. – Wraz z upływem czasu i doświadczeniem, adept jiu-jitsu rozwinie pewność siebie, a równocześnie nauczy się pokory. Stanie się bardziej cierpliwy, tolerancyjny i zdolny do lepszego zrozumienia innych. Rozwijając samokontrolę nauczy się panować nad własnym strachem i górować siłą psychiki nad potencjalnym przeciwnikiem. Znając swoje możliwości, nie będzie odczuwał potrzeby udowadniania sobie i innym swojej siły oraz doskonałości. W konsekwencji będzie unikał wyzwań do walki, podejmując ją wyłącznie w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia, którego nie da się uniknąć w inny sposób.