Krzysztof Łątka nielegalnie finansował kampanię wyborczą PO w 2005 r. Przez podstawionych ludzi miał wpłacić 84 tys. zł na rzecz Janusza Palikota. Poseł reaguje nerwowo: "Niech pan myśli o Polsce, a nie tylko o tym, aby mi przypieprzyć”.
Sponsorzy bez dochodów
Dziesięć osób - studenci i ludzie świeżo po studiach - nie miało dochodów pozwalających na wydanie po 12-21 tys. zł.
Tłumaczyli, że pieniądze dostali od rodziny, zaoszczędzili lub zarobili za granicą. Jedna nie pamiętała, kto go obdarował 15 tys. zł.
"Podawane przez tych świadków źródła pochodzenia środków finansowych mogą nasuwać wątpliwości co do ich wiarygodności, jednak ich obiektywna weryfikacja nie jest możliwa” - napisał w uzasadnieniu umorzenia śledztwa prowadzący sprawę Grzegorz Talarek.
Przyjaciel sypie
Jesienią 2007 r. zeznał, że dostał 12,5 tys. zł od Łątki z prośbą o wpłatę na kampanię.
"Mogłem się jedynie domyślać, że pochodzą bezpośrednio od Janusza Palikota” - zeznał. Po roku zmienił zdanie: pieniądze miał zarobić w USA, a 2 tysiące pożyczył od Łątki. - Nie zmieniłem zeznań, tylko je uzupełniłem - zapewnia Krzysztof K.
Kasa w brązowej kopercie
Do ręki oprócz brązowej koperty otrzymali karteczki z numerem konta.
Cała czwórka wpłaciła gotówkę na swoje rachunki i od razu przelała na kampanię Palikota.
Podczas konfrontacji z Łątką dwie osoby nie potrafiły go rozpoznać, ale potwierdziły, że pieniądze dał im on lub ktoś tak im przedstawiony. Jedna osoba nie miała żadnych wątpliwości.
Wykroczenie było, ale się przedawniło
Łątka wpłacił z obejściem prawa 84 tys. zł (oraz osobiście, zgodnie z limitem, 21 tys. zł). Tymczasem w 2004 i 2005 r. jego dochód wyniósł ok. 50 tys. zł. Łątka przekroczył limit, ale to wykroczenie przedawniło się.
- W osobnym postępowaniu karno-skarbowym sprawdzamy jego nieujawnione źródła dochodów - mówi Talarek. Część wpłat pochodziła od spółki 29 listopada powiązanej z Palikotem.
Wszyscy ludzie Piątka
Trefne pieniądze mieli dostać od Łątki podczas spotkania w siedzibie Hanesco, firmie Piątka i to w jego obecności. - To spisek Piątka - twierdzi Palikot. Dodaje, że zawnioskuje o wyrzucenie Piątka z partii.
- To niedorzeczne. Nikt by nie wydał tyle pieniędzy żeby mieć haka za kilka lat - stwierdza Dariusz Piątek.
Nie pamięta jednak żeby był świadkiem przekazania pieniędzy. - To, że świadkowie są ze mną związani, nie miało wpływu na ich zeznania. Napominałem ich tylko żeby mówili jak było - tłumaczy Piątek.
Na wpłatę 12,5 tys. zł nie było stać poseł Magdaleny Gąsior Marek. Pytana przez policjantów czy pieniądze dostała od Łątki, odmówiła odpowiedzi. Wcześniej została pouczona, że może tak zrobić jeśli odpowiedź narazi ją na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe.
Inny wpłacający - Marcin W. - nie pamiętał od kogo dostał 15 tys. zł.
Łątka: nie znam tych ludzi
Iwona Blajerska, rzecznik prasowa lubelskiego magistratu: - Poczekamy na rozstrzygnięcie prokuratury. Tym bardziej, że sprawa nie dotyczy jego działalności w urzędzie miasta.