Kandydaci na prezydenta Lublina sypnęli przedwyborczymi pomysłami: tania woda, tania benzyna, lekcje w małych klasach. Część obietnic z góry skazana jest na porażkę. Bo albo nie ma na nie pieniędzy, albo realizacja tych pomysłów nie należy do kompetencji prezydenta miasta.
Jan Sęk, kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego ma w planach budowę carillionu, czyli zespołu grających dzwonów. Miałyby one zawisnąć w staromiejskiej półbaszcie tuż za Bramą Krakowską. Teraz jedyny w Polsce carillion znajduje się w gdańskim kościele św. Katarzyny. Lubelskie dzwony miałyby podkreślić, że to w naszym regionie zaczęły się w 1980 roku robotnicze strajki, których kulminacja miała miejsce w Gdańsku. - Byłby to symbol tego, że w tych dwóch miastach rodziła się nowa Polska - twierdzi Jan Sęk.
Ludowcy chcą również ograniczyć liczbę uczniów w szkolnych klasach do maksymalnie 20 osób. Sęk przyznaje, że kosztów nawet nie liczył. - Wydaje mi się, że wydatki na oświatę wzrosłyby co najmniej o 40-50 proc. Ogółem wydajemy na oświatę blisko 400 milionów zł rocznie, czyli ponad 40 proc. całego budżetu miasta - szacuje Andrzej Wojewódzki, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania w lubelskim Urzędzie Miasta.
Tanią benzynę obiecuje mieszkańcom Zbigniew Wojciechowski, kandydat komitetu Idziemy Razem - Lubelska Centroprawica. Chce zbudować stację, która handlowałaby paliwami nie czerpiąc z tego zysku, sprzedając je "po kosztach”. - Stacja ma zaspokajać potrzeby mieszkańców i zmusić konkurencję do obniżki cen - wyjaśnia Zbigniew Wojciechowski. Przywołuje przykład Rzeszowa. Tam prezydent miasta dogadał się z kierownictwem MPK, by firma sprzedawała paliwa bez zbędnej marży. Pomysł chwycił. Ale rzeszowskie MPK w przeciwieństwie do naszego miało już własną stację. U nas trzeba by ją dopiero budować. - To jest koszt około pięciu milionów złotych - usłyszeliśmy w Polskiej Izbie Paliw Płynnych.