Skwer urządzony obok wiaduktu przy ul. Kunickiego może się doczekać nazwy. Kolej, która urządziła plac i jest jego właścicielem, zgodziła się na forsowaną przez radnych PiS patronkę. Wcześniej proponowała własną nazwę, która z kolei nie pasowała radnym PiS.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Zgodnie z prawem, radni nie mogą nadać nazwy placowi, który nie jest własnością miasta, chyba że zgodził się na to właściciel terenu. W tym przypadku właścicielem jest kolej, która urządziła skwer w ramach inwestycji polegającej na przebudowie wiaduktu nad ul. Kunickiego oraz przedłużeniu tunelu biegnącego pod peronami. W projekcie tej inwestycji kolejarze nadali skwerowi roboczą nazwę „Oaza”, co miało być nawiązaniem do działającego tu niegdyś kina o tej samej nazwie.
Na to, by miejsce to oficjalnie nazwać skwerem Oaza, kolej zgodziła się w piśmie przesłanym do Ratusza. Była to odpowiedź na pytanie, jak kolej odnosi się do pomysłu jednego z mieszkańców, by skwer nosił imię Diagnostów Kolejowych. Na „Diagnostów” kolej się nie zgodziła, ale na „Oazę” już tak.
Sęk w tym, że taka nazwa nie spodobała się radnym PiS, którzy zagłosowali przeciw jej nadaniu. A ponieważ w głosowaniu nie brała udziału jedna z osób z koalicji, wynikiem był remis i skwer „Oazą” nie został.
Dla placu PiS zaproponował własną nazwę: „skwer Grażyny Chrostowskiej”. Taki projekt uchwały trafił właśnie do Rady Miasta, a w jego uzasadnieniu radni PiS podkreślają: „Stosowną zgodę wyraził właściciel terenu, Polskie Koleje Państwowe SA”.
Proponowana przez PiS patronka mieszkała w kamienicy przy pobliskiej ul. Pochyłej. Nie dożyła swoich 21. urodzin.
– Od wczesnych lat Grażyna pisała wiersze, fraszki, kupleciki. Zdradzała, że pracuje nad powieścią. Niestety te próby literackie nie zachowały się – tłumaczą radni PiS w uzasadnieniu swojego projektu uchwały. – Swój poetycki talent ujawniła w najtragiczniejszym dla rozwoju twórczego okresie – w czasie okupacji niemieckiej.
Grażyna Chrostowska pisała swe wiersze w obozie w Ravensbruck, gdzie została zgładzona przez Niemców wiosną 1942 r. Do obozu trafiła w wyniku rozbicia przez hitlerowców grupy konspiracyjnej zajmującej się m.in. redagowaniem i kolportażem podziemnego pisemka, w czym pomagała Chrostowska.
Głosowanie nad nazwą placu ma się odbyć w Radzie Miasta w najbliższy czwartek.