Dziś zapadną decyzje w sprawie planowanego na poniedziałek strajku w Przewozach Regionalnych. Jeśli związkowcy nie dogadają się z pracodawcami, pociągi nie wyjadą w trasy
– W tej chwili robimy wszystko, żeby do strajku nie doszło – zapewnia Zofia Dziewulska z lubelskiego oddziału spółki. – Jeśli dojdzie do akcji strajkowej, to żaden z lubelskich pociągów nie zostanie uruchomiony – zapowiada Marek Kielar z lubelskiego komitetu strajkowego.
Jeżeli pociągi staną, największy problem będą mieć ci, którzy dojeżdżają nimi do pracy. Przewozy Regionalne obsługują pociągi osobowe na trasach z Lublina do Chełma, Zamościa, Dęblina, Parczewa, Kraśnika, Łukowa, Terespola, czy też na lotnisko w Świdniku.
Kursy po torach regionu zleca samorząd województwa. – My płacimy im pieniądze za to, żeby wozili ludzi – podkreśla Beata Górka, rzecznik marszałka województwa. – W umowie mamy zapisane, że przewoźnik w razie strajku ma zapewnić komunikację zastępczą, żeby ludzie nie stali na peronach.
Szansa na to, że do strajku nie dojdzie, pojawiła się wczoraj po południu. Marszałkowie 13 województw reprezentujący ponad 73 proc. udziałów w spółce wpuścili do firmy inwestora strategicznego. Stała się nim Agencja Rozwoju Przemysłu obejmując 51 proc. udziałów.
– Tym samym ARP wniesie do Przewozów Regionalnych środki finansowe ze strony Skarbu Państwa w wysokości około 770 mln zł, które zostaną przeznaczone zarówno na pozbycie się historycznych długów, jak i na działania restrukturyzacyjne w poszczególnych województwach – poinformowała we wczorajszym komunikacie Joanna Bator, rzecznik Przewozów Regionalnych. Druga z wczorajszych decyzji to zgoda 13 marszałków na to, by Przewozy Regionalne świadczyły przewozy na rzecz ich samorządów przez najbliższe pięć lat.
Gwarancja zlecenia przewozów oraz zastrzyk gotówki nie przekonały jeszcze związkowców do tego, by strajk się nie odbył. Oczekują od spółki gwarancji zatrudnienia. Wszystko powinno się rozstrzygnąć dzisiaj.