Wbrew woli Rady Miasta prezydent nie zabroni architektom planującym przebudowę placu Litewskiego zmiany lokalizacji pomnika. Szefowi większościowego klubu PiS "wydaje się to niezrozumiałe”, a Związek Piłsudczyków zapowiada protest.
Dokument ten nie jest jednak uchwałą i nie wiąże rąk prezydentowi, który może sam ustalać listę tego, co na placu ma się zmienić, a co musi zostać na swym miejscu. A tej właśnie listy będą się musieli trzymać architekci, którzy wystartują w międzynarodowym konkursie na projekt przebudowy placu.
Taka lista ogłoszona zostanie po niedzieli. - Kończymy już pracę nad tekstem i rysunkami. W przyszłym tygodniu upublicznimy wyniki naszej pracy - zapowiada Edward Pomorski, zastępca dyrektora Wydziału Architektury, Budownictwa i Urbanistyki w Urzędzie Miasta.
Już teraz wiadomo jednak, że nie będzie sztywnych wymogów co do miejsca, w którym mają stać pomniki. Wyjątkiem jest pomnik Unii Lubelskiej, który bezwzględnie będzie musiał pozostać tu, gdzie stoi. W sprawie Piłsudskiego architekci będą mieli wolną rękę: jak zechcą to zostawią, jak nie zechcą to przestawią.
- Wydaje mi się to niezrozumiałe - twierdzi Piotr Kowalczyk, szef klubu PiS w Radzie Miasta. - Jest stanowisko, jest wcześniejsza uchwała w sprawie lokalizacji pomnika i prezydent powinien to uszanować. Co dalej zrobimy w tej sprawie? Jak zobaczę wykaz wytycznych, to porozmawiam z prezydentem.
Protest zapowiada też Związek Piłsudczyków. - Marszałek musi zostać na swoim miejscu i tego będziemy bronić do końca - mówi Zbigniew Wojciechowski, działacz związku.
- Schować pomnik to tak, jakby schować wartości, którym patronował.
Ratusz twierdzi, że przed ostatecznym zatwierdzeniem listy zorganizuje jeszcze jedną debatę, ale będzie ona zamknięta dla publiczności. Poprzednie otwarte spotkanie storpedowali piłsudczycy.