Przed kościołem przy ul. Staszica jeszcze w zeszłym tygodniu rosło pięć drzew. Zostało jedno. – W hierarchii stworzenia najpierw jest człowiek, potem przyroda – tłumaczy ksiądz rektor
Ks. Wojciech Iwanicki jest rektorem kościoła Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny od maja. Wycinka drzew na placu przed kościołem to jego pierwsza decyzja.
– Jak zobaczyłem stan tych drzew to byłem przerażony. Na dużą koronę liście miała tylko jedna gałązka – opowiada ks. Iwanicki. – Na początek skonsultowałem stan drzew z dendrologiem z kurii. On pierwszy stwierdził, że nie da się ich uratować. To samo stwierdzili pracownicy Biura Miejskiego Architekta Zieleni i firma, którą poprosiłem o ocenę. Dendrolodzy stwierdzili, że graby są uschnięte w prawie 90 proc., a lipa w ok. 70 proc. Nie mogliśmy czekać.
Ścięte zostało też jeszcze jedno drzewo, które „było na tyle przechylone, że w czasie burzy groziło złamaniem”. W efekcie zostało jedno.
– To skutek wieloletnich zaniedbań w pielęgnacji tych drzew. To spowodowało, że uschły. Wszystkie zaatakowała też huba – podkreśla ksiądz. I tłumaczy: – Były dwa wypadki, gdy gałęzie się obłamały, uderzyły w samochody. Palec Boży musiał w tym być, że nikomu nic się stało. Sam też widziałem, jak gałąź spadała, całe szczęście na stronę szpitala. Gdyby poleciała na naszą, to uszkodziłaby figurę i może nawet ludzi, którzy stali na placu. W hierarchii stworzenia najpierw jest człowiek, potem przyroda.
Na usunięcie drzew zgodził się konserwator zabytków. Nakazał też nowe nasadzenia. Na posadzenie czterech drzewek ksiądz ma czas do maja przyszłego roku. Nie będą duże, do metra wysokości. Tak, by podczas kompleksowej rewitalizacji kościoła i placu planowanej na lata 2022-2023, można było je „ustawić zgodnie z projektem”.
– Chciałbym, by był tu porządny plac. Zadbany i oświetlony – podkreśla ksiądz rektor.
Parking przed kościołem zostaje. Jak tłumaczy ks. Wojciech Iwanicki, to jedyne stałe źródło dochodów kościoła, którego utrzymanie kosztuje kilka tysięcy miesięcznie.
Drwale pojawią się też na Zielonej
Podobny los czeka drzewa na sąsiedniej ulicy Zielonej. Na dziedzińcu Pałacu Potockich rośnie ogromny klon pospolity i ok. stuletni dąb szypułkowy. Wojewódzki konserwator zabytków zgodził się już na usunięcie obydwu drzew.
Inwestor (spółka Building Investment) jeszcze rozważa uratowanie dębu i przesadzenie go w inne miejsce. Problemem jest jednak jego wielkość (ma 23 metry wysokości, a średnica korony liczy 21 metrów).
Klon rosnący na granicy chodnika i działki przy ul. Zielonej 5a na pewno zostanie wycięty. Już wiele lat temu zapadł na niego wyrok. W miejscu gdzie od dwóch sezonów latem jedzenie z mobilnego kontenera serwuje ekipa Munchies spółka Bieńkowski Lis Mierzwa Architekci zamierza postawić nową kamienicę. Budynek jest obecnie w fazie projektowania, inwestor zamierza ruszyć z pracami w przyszłym roku.
– Nawet gdybyśmy nie musieli wycinać tego drzewa to musimy. Takie są wydane przez miasto warunki zabudowy. Nowy budynek musi się wpisać w historyczną pierzeję – tłumaczy Jacek Bieńkowski, prezes spółki. I podkreśla: – Mam duży szacunek do zieleni. To ważny element w mieście. Dlatego też projektując nowy biurowiec przy ul. Spokojnej zostawiliśmy duże drzewo, posadziliśmy też nowe.