Czy w Lublinie ktoś sprząta ulice? W czasie kampanii wyborczej chyba nie. Bo plakaty kandydatów do parlamentu są porozrzucane po całym mieście. A Straż Miejska nie widzi problemu.
Mało tego. Komitety powinny ciągle kontrolować, czy ich reklamy nie zaśmiecają ulic.
Ale to tylko teoria. Bo w praktyce zamiast sprzątać, partie rozwieszają w całym mieście nowe plakaty. A porozrzucanymi reklamami kandydatów zajmuje się Straż Miejska. I, jak twierdzi rzecznik straży, idzie jej to znakomicie. - Pod tym względem tegoroczna kampania jest czystsza niż poprzednie - przekonuje Robert Gogola.
Lubelscy strażnicy w ubiegłym tygodniu skierowali do Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta ok. 100 zdjęć z miejsc, gdzie znaleźli poobrywane plakaty. - W tym tygodniu jest znacznie czyściej - mówi Gogola. - We wtorek przejechałem się po mieście i nie zauważyłem stosów reklam leżących na ulicach. Zdarzają się jedynie pojedyncze wypadki.
Ale to opinia miejskich strażników. Innego zdania są przedstawiciele Wydziału Ochrony Środowiska. - W ostatnich dniach miasto jest bardzo brudne - mówi bez ogródek Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora wydziału.
- Ale nas to nie dotyczy - odbija piłeczkę Zbigniew Rejman, kierownik zakładu oczyszczania firmy Kom-Eko. - Za utrzymanie porządku z plakatami odpowiada Straż Miejska.
A strażnicy twierdzą, że panują nad sytuacją. - Reagujemy na wszystkie doniesienia o poobrywanych reklamach kandydatów - mówi Gogola. - Jeśli rzeczywiście zaśmiecają ulice, kierujemy sprawę do Wydziału Gospodarki Komunalnej UM.
Ten zaś ma obowiązek wydać polecenie zainteresowanemu komitetowi do zrobienia porządku. Jaki to odnosi skutek? Wystarczy przejść się ul. Głęboką (na zdjęciu). s