Pomarańczowy, zielony albo cytrynowy – takie kolory opłatków są modne w tym roku. Zwierzęta hodowlane dostaną je w święta od swoich właścicieli oraz myśliwych.
– Ta tradycja przekazywana jest u nas z pokolenia na pokolenie – tłumaczy Maria Błaszczuk z Wakijowa w powiecie tomaszowskim. – W dniu św. Szczepana dodajemy opłatek do pokrojonego w kostkę chleba i idziemy do obory. Zanosimy też sianko, które leżało pod obrusem podczas wieczerzy wigilijnej.
Opłatek zarezerwowany jest głównie dla bydła i koni. Jest prostokątny, podobnie jak ten dla ludzi. – Ale ten „ludzi” jest biały i większy, dla zwierząt mniejszy i kolorowy – wyjaśnia ks. Adam Firosz, kanclerz kurii biskupiej w Zamościu.
Poświęcone opłatki dotarły już do gospodarzy. W tym roku obowiązują trzy kolory: pomarańczowy, zielony i cytrynowy.
– Motywy bożonarodzeniowe są na matrycach jednakowe – mówi Andrzej Białowolski z podzamojskiej Zawady, który wypieka opłatki. – Do ciasta dodajemy naturalny barwnik i już mamy kolorowy.
Zwyczaj kultywują także myśliwi. – W większości kół w Wigilię organizowane są polowania – wyjaśnia Henryk Studnicki, zamojski łowczy okręgowy. – Później myśliwi zbierają się na ognisku, składają sobie życzenia i idą do paśników, gdzie wraz z karmą podają zwierzynie opłatek.
Tradycję podtrzymuje też kierownik Ośrodka Hodowli Zachowawczej Konika Polskiego w Roztoczańskim Parku Narodowym. – Opłatkiem dzielę się tuż po wieczerzy wigilijnej – opowiada Jan Słomiany. – Zaczynam od seniorki, 26-letniej Trzmieliny, która w tym roku dała nam źrebaczka.
Na opłatek nie mogą za to liczyć zwierzęta z zamojskiego zoo. – Bo przy narodzeniu Jezusa w szopce był osioł i krowa, a nie goryl – śmieje się Grzegorz Garbuz, dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Zamościu.
Pomijane przy dzieleniu się opłatkiem są także psy. – Mimo usilnych nasłuchiwań, nie usłyszeliśmy do tej pory żadnych skarg ze strony podopiecznych – uśmiecha się Piotr Łachno, kierownik zamojskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt.