Dziś szefowie PiS w naszym województwie zajmą się sprawą bratobójczej walki radnych miejskich swojej partii. Przyszłość przewodniczącego Rady Miasta Piotra Kowalczyka zawisła na włosku.
Tułajew atakował prezydenta Krzysztofa Żuka z PO. Tymczasem Kowalczyk i część radnych PiS wspiera ekipę prezydenta z Platformy pod szyldem ponadpartyjnej współpracy dla rozwoju miasta i nie mieszania polityki do samorządu. Taka współpraca nie podoba się centrali partii. Oceniają, że Kowalczyk chce tworzyć w Radzie Miasta klub wspierania Żuka.
Dodaje, że jego głównym cele jest przygotowanie struktur partii do zwycięskich wyborów samorządowych. - Obowiązkiem członków PiS jest wspieranie linii partii. Nie może być tak, że mieszkańcy wybrali kogoś jako kandydata partii, a później te osoby popierają prezydenta z PO, prowadzą swoją politykę z domieszką własnych interesów - mówi Grzegorz Czelej. Tłumaczy, że chodzi o radnych, którzy mają posady w miejskich instytucjach (nazwisk nie podaje). - To może wpływać na ich decyzje - stwierdza.
O sytuacji w Radzie Miasta szefowie lubelskiego PiS mają porozmawiać dziś. Z nieoficjalnych rozmów wynika, że radnym, którzy odwołali Tułajewa grozi zawieszenie w partii. Również lubelska PO dzieli się na zwolenników Żuka i działaczy, których denerwuje jego niezależność od partii dzięki, której wygrał wybory.