Po naszej interwencji Urząd Miasta wygrodzi płotkami chodnik przy
ul. Bieczyńskiego.
Sprawą zajęliśmy się miesiąc temu. Pani Helena ma zwyrodnienie stawów kolanowych i chory kręgosłup. W domu porusza się dzięki specjalnemu chodzikowi. Poza domem musi jeździć na wózku inwalidzkim.
- Po schodach syn zniesie wózek i pomoże mi zejść - mówi. - Ale co z tego, skoro mogę dotrzeć tylko do drzwi kamienicy. Od razu za nimi stoi jakiś samochód, obok następne. Każdego dnia cały chodnik jest zastawiony. Na przejechanie wózkiem nie ma szans.
Jedyną okazją na wyjście z domu jest dla pani Heleny przyjazd karetki. - Choć zwykle ta też nie może dojechać pod kamienicę, bo dojazd jest zastawiony - zauważa H. Paś. - Karetka staje przy ul. Wieniawskiej, a sanitariusze muszą mnie do niej zanieść, przeciskając się między zaparkowanymi samochodami.
Straż Miejska jest bezsilna. - Robimy, co możemy - mówi Robert Tylega, naczelnik Wydziału Centrum Straży Miejskiej. - Jesteśmy na tej ulicy praktycznie codziennie. Za każdym razem wypisujemy mandaty, a czasem nawet odholowujemy niektóre auta. Jak widać, to nie pomaga.
Pani Helena od siedmiu lat prosi więc władze miasta o odgrodzenie chodnika przy kamienicy od jezdni. Tak, jak zrobili to właściciele prywatnej kamienicy po drugiej stronie tej samej ulicy. Do Ratusza i Zarządu Nieruchomości Komunalnych, który zarządza kamienicą, pisali też inni mieszkańcy. A miesiąc temu o postawienie płotków zaapelowaliśmy także my. Odpowiedź właśnie przyszła.
- Skoro inne środki okazały się nieskuteczne, potrzeba odgrodzenia chodnika od ulicy jest w tym miejscu uzasadniona - mówi Mirosław Kalinowski z Biura Prasowego Urzędu Miasta. - Na zlecenie Wydziału Gospodarki Komunalnej w ciągu około miesiąca ul. Bieczyńskiego zostanie wygrodzona płotkami.
Pani Helena mówi, że nie uwierzy, dopóki nie zobaczy. - Gdyby okazało się to prawdą, po raz pierwszy od siedmiu lat zobaczę wiosnę - mówi wyraźnie wzruszona. - Mieszkam blisko parku. Tak bardzo chciałabym z bliska zobaczyć trawę i drzewa. A nie, jak do tej pory, obserwować cały świat przez okno.
Czy urzędnicy dotrzymają słowa? Sprawdzimy.