Obwodnica w gminie Konopnica będzie biegła tam, gdzie od lat chcą ją widzieć drogowcy. Mimo sprzeciwów mieszkańców wojewoda już wkrótce skorzysta z tzw. specustawy i wyda decyzję lokalizacyjną. Protestujący grożą interwencją w Komisji Europejskiej i zablokowaniem funduszy unijnych.
Wczoraj projekt trasy z prośbą o jej zaopiniowanie trafił m.in. do Dyrekcji Lasów Państwowych, Zarządu Powiatu Lubelskiego i wójta gminy Konopnica.
– Nie wiem, co zrobię. I pozytywną, i negatywną opinią narażę się połowie swoich mieszkańców i radnych – mówi Hieronim Gołofit, wójt gminy Konopnica. – Prawdopodobnie powołam specjalną komisję, złożoną z fachowców, którzy się na tym wszystkim znają. Bo ja się nie znam.
Opinie, na które czekają drogowcy, nie mają jednak większego znaczenia. – Negatywne nie wstrzymują prac, ale wszystkie są potrzebne do dokumentacji – tłumaczy Kawa.
Możliwe, że wniosek o decyzję lokalizacyjną trasy trafi na biurko wojewody już za dwa tygodnie. Co zrobi wojewoda? – Podpisze go – mówi Krzysztof Komorski, rzecznik wojewody. – Jeśli tylko nie będzie zawierał żadnych prawnych i merytorycznych błędów. Wojewoda jest zdeterminowany, a Lublin obwodnicę mieć musi.
Mieszkańcy Konopnicy, od lat walczący o odsunięcie obwodnicy od granic miasta, nie zamierzają się poddawać. – Zaskarżymy decyzję wojewody do ministra infrastruktury, a jeśli nic to nie da, to dalej, do sądów – mówi Mirosław Michalak, rzecznik komitetu protestującego, zrzeszającego półtora tysiąca mieszkańców wschodniej części gminy.