Jest końcowe wystąpienie po kontroli Ratusza w Straży Miejskiej. Komendę oceniono negatywnie. Miasto podkreśla, że komendant nie opracował planu współpracy z policją, działania były inicjowane przez policję, a współpraca nie zawsze była dokumentowana i kwitowana raportami.
– Stwierdzono przypadki tendencyjnego sprawdzania dyktanda polegające na niezaznaczaniu przez komisję wszystkich błędów – czytamy w wystąpieniu. Były przypadki, że tyle samo punktów dostawali ci, którzy pisali z błędami i ci, którzy ich nie popełniali. Poza tym za dyktando można było dostać tyle samo punktów, co za znajomość przepisów z trzech ustaw.
W dokumentacji pojawiały się też poprawki w kartach ocen kilku osób podnoszące im sumę punktów z 39 do 40, czyli do wymaganego minimum. W efekcie osoby z takimi poprawkami znalazły się w gronie przyjętych do pracy. Wśród przyjętych jest też osoba, którą wynajęty przez straż psycholog ocenił negatywnie, a odpadły dwie osoby z taką samą liczbą punktów i bardzo dobrą opinią psychologa.
Karty drogowe radiowozów prowadzone były nierzetelnie, żadna z 48 skontrolowanych nie miała kompletu wpisów, w wielu brakowało danych o zużyciu benzyny. Z kart drogowych wynikało, że do radiowozów marki Skoda Fabia tankowano 55 litrów paliwa, choć pojemność baku to 45 l. Tymczasem z informacji od serwisanta samochodów wynika, że tankowanie powyżej 45 l grozi wyciekiem paliwa. Potwierdza to nawet ekspertyza z Politechniki Lubelskiej, którą zamówił sam komendant straży. – Stan ten rodzi ryzyko nadużyć w gospodarce paliwem – stwierdzają kontrolerzy.
Winą za nieprawidłowości kontrolerzy obciążają komendanta Waldemara Wieprzowskiego.