Były profesor KUL, którego mieszkaniec Lublina oskarża o molestowanie seksualne, domaga się powołania nowego biegłego. Miałby to być jego znajomy psychiatra. Sprawą od kilku miesięcy zajmuje się lubelska kuria
Jak się dowiedzieliśmy, do lubelskiej kurii wpłynęło pismo, w którym duchowny zwraca się o powołanie kolejnego biegłego. Duchowny chce, by był to jego znajomy psychiatra.
O sprawie nie chce rozmawiać ani oskarżony, ani kuria. - Ani słowa więcej już wam nie powiem - ucina były profesor KUL oskarżany przez 33-latka.
Sprawą zajmuje się w kurii specjalna kilkuosobowa komisja. - Dla dobra sprawy nie udzielamy informacji na ten temat - mówi ks. Krzysztof Podstawka, wicekanclerz, rzecznik archidiecezji lubelskiej.
"Akty pedofilii, do których doszło w latach 1992-94 na mojej osobie, kiedy byłem 12-14 latkiem czynione przez ks. prof… (tutaj pełne imię i nazwisko duchownego)” mieszkaniec Lublina zgłosił formalnie w lutym. Do molestowania seksualnego miało dochodzić m.in. w domu byłego już wykładowcy KUL na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. Według relacji pana Piotra ksiądz najpierw go głaskał i przytulał. Duchowny brał też chłopca na kolana. Potwierdzają to wykonane w tym czasie zdjęcia. Fotografie są dowodem w sprawie. W późniejszym czasie ksiądz miał kłaść się na nim, całować go po szyi i łapać za krocze. Miał też kazać chłopcu, by dotykał jego przyrodzenia.
Duchowny wszystkiemu zaprzeczył.
Komisja w kurii wysłuchała już obu stron i przesłuchała świadków - zgłosił ich tylko pan Piotr. Ma też opinię biegłej seksuolog, która w tego typu sprawach współpracuje z sądami cywilnymi i kościelnymi. Badała duchownego i mieszkańca Lublina. Wystawiona opinia jest miażdżąca dla księdza. Potwierdza bowiem zachowania byłego profesora KUL.
- Biegła seksuolog trzyma się tezy, że oskarżyciel ma rację i cały czas przeprowadzała swoją myśl - komentował w rozmowie z nami ks. profesor. Teraz duchowny złożył wniosek o powołanie na biegłego swojego znajomego.
O komentarz poprosiliśmy o. Adama Żaka, dyrektora Centrum Ochrony Dziecka, koordynatora Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży.
- Każdy ma prawo do obrony - mówi o. Żak. - Strony postępowania mogą wskazywać biegłych, nawet jeśli jest to osoba, którą znają. Najważniejsze, że musi to być specjalista w tej dziedzinie. O tym czy taki wniosek dopuścić decyduje przewodniczący komisji albo komisja.
Kwestią nie zajmuje się sąd cywilny ponieważ w świetle prawa sprawa jest już przedawniona.