Jeszcze tej wiosny Arena Lublin może zyskać sponsora tytularnego. Negocjacje w tej sprawie toczą się już tylko z dwiema firmami. Ile pieniędzy zarządca obiektu może zyskać sprzedając nazwę stadionu?
Nie tylko to się zmienia. Okazuje się, że nie będzie publicznego przetargu na sprzedaż nazwy stadionu, choć jeszcze w styczniu prezydent Lublina zapowiadał, że partner zostanie wybrany właśnie w takim trybie. Stanęło na czym innym. - Przetarg byłby konieczny, gdybyśmy coś kupowali, a my w tym przypadku niczego nie kupujemy, tylko świadczymy usługę promocyjną - mówi Grodzki.
Taki tryb oznacza to, że praktycznie zaraz po zakończeniu negocjacji umowa będzie mogła być skonsumowana, a w nazwie stadionu pojawi się marka sponsora. - Liczymy na to, że uda się dogadać na rozpoczęcie sezonu, który na dobre rozkręca się od maja - stwierdza prezes miejskiej spółki.
Ile pieniędzy uda się w taki sposób zarobić na utrzymanie obiektu? Na to pytanie prezes MOSiR nie odpowiada, podobnie jak wtedy, gdy pytamy go, do którego obiektu można porównywać cenę nazwy lubelskiego stadionu. Najbardziej zbliżona wielkością do Areny Lublin jest kielecka Kolporter Arena, gdzie na podstawie pięcioletniej umowy spółka Kolporter wykłada na stadion pół miliona złotych rocznie.
Czterokrotnie większy i nieporównywalnie bardziej prestiżowy od lubelskiego stadion w Gdańsku sponsorowany jest przez Polską Grupę Energetyczną, która wykłada 7 milionów złotych rocznie. O milion mniej za nazwę chciała warszawska Legia, której stadion przy Łazienkowskiej wcześniej nosił nazwę Pepsi Arena.