Taką stratę ma mieć w tym roku miejski stadion. Przyszły rok także zamknie na minusie, a szanse na zysk są znikome. Brakującą kwotę pokryje miasto, czyli podatnicy.
Budżet czeka jeszcze na zatwierdzenie przez radę nadzorczą MOSiR, ale w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim” prezes przyznał w środę, że stadion ma zamknąć bieżący rok stratą wynoszącą około 3 mln zł.
- Moim zdaniem to ambitny cel, żeby do istnienia tego stadionu trzeba było dołożyć 3 miliony - twierdzi Grodzki. Skąd weźmie te pieniądze? - Będą pochodzić z bieżącej działalności spółki, w konsekwencji powiększy to stratę MOSiR, którą do tej pory pokrywało miasto.
A strata już teraz jest duża. W zeszłym roku wyniosła około 7 mln zł. Największym obciążeniem dla miejskiej spółki był Zalew Zemborzycki wraz z otoczeniem. - Tam są praktycznie tylko koszty - mówi prezes MOSiR. - To duży teren, więc duży jest podatek od nieruchomości. A niewiele jest tam możliwości do zarobienia pieniędzy, nie licząc ośrodka Słoneczny Wrotków. Trudno zarabiać np. na ścieżce rowerowej.
- Chyba tylko Stadion Narodowy jest na plusie - podkreśla Tomasz Grodzki. - My idziemy w kierunku Narodowego, tylko w mniejszej skali, bo mamy mniej miejsc na trybunach i inne uwarunkowania techniczne. Tam murawa umieszczona jest na betonie, a u nas na gruncie. Dlatego nie można u nas robić pewnych imprez, bo zniszczylibyśmy sobie murawę i leżące pod nią instalacje. Basenu tu nie zrobimy, nie zrobimy lodowiska, ale koncert możemy.
Pieniędzy na utrzymanie stadionu miasto chce szukać też u prywatnych sponsorów. Ratusz podtrzymuje swoje wcześniejsze zapowiedzi, że wystawi na sprzedaż nazwę stadionu. Do startu w takim przetargu miasto zachęca pięć firm. Których? Tego ratusz nie zdradza.