Chmary dorosłych owadów rozpoczęły okres kopulacji i wyruszyły na żer. O pladze chrabąszcza majowego mówi się już w nadleśnictwach Włodawa, Sobibór, Chełm, Międzyrzec Podlaski, Lubartów, Puławy, Tomaszów i Zwierzyniec. W tym ostatnim w najbliższy weekend rozpoczną się opryski.
Chrabąszcz lubi żerować na dębach. Gdzie nie ma dębu, zagrożony przerzuca się na modrzewie i gatunki liściaste. Nadleśnictwo będzie przeorywać ugory leśne i pryskać dorosłe owady, by ograniczyć składanie jaj. Ale największym zagrożeniem są larwy, które wylęgną się z jajeczek. Na te najmłodsze ratunkiem jest orka. Wyorane, stają się pożywieniem ptactwa i myszy. Giną też pryskane środkami chemicznymi.
– Starsze larwy, 2–3-letnie, wyżerają korzenie wszelkich roślin i nie dają się nawet otruć. Są uodpornione – twierdzi nadleśniczy Gorzkowski.
Problemy z chrabąszczami ma także Roztoczański Park Narodowy. – Jesteśmy na etapie inwentaryzacji szkód – mówi Lidia Sadowska, kierownik działu ochrony przyrody w RPN. O stosowaniu chemii w parku nie ma mowy. Konieczne jest jednak współdziałanie leśników i rolników. Lidia Sadowska proponuje, by okoliczni rolnicy obserwowali występowanie pędraków w ziemi. Specjaliści z parku podpowiedzą, czy dane ilości pędraków wymagają już interwencyjnej orki lub chemii.
Na ugorach pędraki znajdują doskonałe warunki do życia i rozwoju. Tam, gdzie wystąpiła wzmożona rójka chrabąszcza, za 2–3 lata czekają nas ogromne szkody w uprawach. Ratunkiem jest przeorywanie co kilka tygodni lub zalesienie ugorów.
– Ziemia musi być zakryta. W przeciwnym razie problem będzie rósł – ostrzega Krzysztof Mazur, kierownik Zespołu Ochrony Lasu w Radomiu.