12,5 tys. zł – tyle kosztowały nas trzcinowe płotki ustawione na zimę przy szpalerach drzew na ul. Kołłątaja i Krakowskim Przedmieściu. Mają one pomóc nowym drzewom przetrwać . Jak jest to trudne pokazuje historia nasadzeń na Kołłątaja.
Przez ostatnie kilka lat Miejski Architekt Zieleni zamawiał maty trzcinowe tylko na Kołłątaja. (O tym dlaczego akurat o te drzewa lubelski ratusz dba szczególnie w ramce poniżej).
Coroczny montaż 75 metrów mat trzcinowych wzmacnianych folią kosztował niemało. W 2016 roku zapłaciliśmy za to 6200 zł, a w kolejnych latach odpowiednio 4532 zł i 4300 zł (2018). Zamówienie realizują kolejno Garden Designers Derkacz i Wspólnicy, potem Marta Derkacz Garden Designers, a następnie Zielono Mi Barbara Ziarkowska.
Umów na dostawę i montaż mat na kolejne lata nie znajdziemy już rejestrze umów Urzędu Miasta Lublin. Dlaczego?
– Zadanie to nie jest realizowane w ramach odrębnego zamówienia. Montaż płotków objęty jest umową na bieżące utrzymanie i konserwację zieleni miejskiej – tłumaczy Monika Głazik z biura prasowego ratusza. Ale na naszą prośbę ustala te dane.
Obecnie w centrum miasta obowiązuje umowa na utrzymanie zieleni w pasach drogowych zawarta w marcu 2021 r. z Floreko Maciej Bojdziński. – Firma została wyłoniona w trybie przetargu nieograniczonego – podaje Głazik.
Oprócz prac porządkowych związanych z utrzymaniem drzew, krzewów, bylin, roślin jednorocznych i cebulowych, trawników, małej architektury oraz nowymi nasadzeniami Floreko montuje też trzcinowe maty. Od tego roku już nie tylko na Kołłątaja, ale także przy nowych nasadzeniach na Krakowskim Przedmieściu.
– Koszt wykonania i montażu osłon wyniósł 12,5 tys. zł brutto i obejmował 79 mb płotków przy ul. Kołłątaja i 210,5 mb płotków przy ul. Krakowskie Przedmieście – informuje Monika Głazik. – Jest to osłona zabezpieczająca zimą drzewa przed solą i błotem.
Floreko nie inwestuje co roku w nowe płotki. Na Kołłątaja montuje te same, uzupełniając zeszłoroczne ubytki i zniszczenia.
Kołłątaja: Wycięli, posadzili, wymienili, uschło
• Kilkanaście lat temu na Kołłątaja rosło jedenaście dorodnych drzew. W 2006 zostają wycięte, bo Urząd Miasta uznaje, że stanowią „kolizyjny element przestrzenno-kompozycyjny wnętrza urbanistyczno-architektonicznego ul. Kołłątaja blokując powiązania widokowe”.
• W maju 2007 zlecenie na posadzenie jedenastu jesionów kędzierzawych dostało Miejskie Przedsiębiorstwo Zieleni. Miały zostać posadzone w specjalnych koszach z siatki do których doprowadzono system drenażowy. Umowa nakładała na wykonawcę trzyletni okres gwarancji i pielęgnacji. – Jeśli zajdzie taka potrzeba będziemy je podlewać nawet codziennie – zapewniał wówczas na łamach Gazety Wyborczej Lublin Mariusz Piłat, dyrektor MPZ. W zależności od późniejszej pielęgnacji miały osiągnąć od trzech do czterech metrów wysokości.
• W czerwcu 2015 na prośbę dziennikarki Kuriera Lubelskiego zieleń na Kołłątaja ocenia dendrolog Jerzy Rachwald. Na zdjęciach naukowiec pozuje przy rachitycznych drzewkach wyrastających z niewielkich metalowych kratek, a teren wokół jest szczelnie wyłożony kostką. – Ponad 20-letnie klony kuliste zostały wycięte i zastąpione niewielkimi jesionami, które dziś są w wyjątkowo złej kondycji. Być może dlatego, że mają za mało wody, a jest to gatunek jej potrzebujący – stwierdza Rachwald.
• W czerwcu 2016 piszemy o tym, że posadzony tu właśnie szpaler nowych lip przetrwał zaledwie dwa dni. Ten co je sadził dostał od urzędników polecenie, by zastąpić je nowymi, ładniejszymi. Drzewka okazały się być „niezgodne z zamówieniem”, a UM Lublin mówił, że za pierwsze sadzonki nie zapłaci.
• Ostanie lata są wyjątkowo suche. Co odbija się na miejskich nasadzeniach. Mimo że drzewka na Kołłątaja od kilku lat mają już więcej przestrzeni (między drzewami nie ma już kostki a rośnie żywopłot) to co jakiś czas któreś z drzew usycha i miasto wymienia je na nowe.