Dwie lekarki, które nie wykryły u pacjenta guza mózgu, zostały uniewinnione. Mężczyzna zmarł, zanim zapadł wyrok.
57-letni Zbigniew P. trafił do puławskiego szpitala w lutym 2011 roku. Chorował na nadciśnienie, miał zaburzenia mowy. Mężczyzna został skierowany na tomografię głowy, ale badanie przeprowadzono bez podania tzw. kontrastu. Badanie wykazało niedokrwienie lewej półkuli. Mężczyzna dostał leki i wypisano go do domu. Do maja 2011 roku trzy razy pojawiał się na wizytach kontrolnych, u doktor Elżbiety W. zgłaszał m.in. kłopoty z widzeniem.
W maju problemy z mową wróciły, Zbigniew P. ponownie trafił do szpitala w Puławach. Tym razem lekarze wykonali tomografię z podaniem kontrastu. Wykryli guza mózgu. 57-latek został zakwalifikowany do operacji i wypisany do domu. Nie kontynuował już jednak leczenia w Puławach. W czerwcu 2011 roku mężczyzna trafił do lubelskiego szpitala SPSK 4, gdzie przeszedł operację. Jesienią nastąpił nawrót choroby. Mężczyznę poddano kolejnemu zabiegowi. Pomimo tego, guz wciąż rósł.
Biegli powołani przez śledczych orzekli, że dla prawidłowej diagnozy konieczne było wykonanie tomografii
z podaniem kontrastu.
Należało również zlecić rezonans magnetyczny.
Okazało się, iż guz w mózgu pacjenta powstał, zanim ten zgłosił się do puławskiego szpitala. Biegli uznali, że "zaniechanie diagnostyki było błędem lekarskim”, a w wyniku działań lekarek z Puław szanse na wygraną z nowotworem się zmniejszyły.
Puławski sąd jednak obie kobiety uniewinnił . W swoim rozstrzygnięciu również oparł się na opinii biegłych.
- Rodzaj nowotworu, na jaki cierpiał mężczyzna, nie rokował szans na przeżycie. Nie było to uzależnione od czasu przeprowadzenia badań diagnostycznych. - mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Obie lekarki od początku nie przyznawały się do winy. Wzajemnie obciążały się odpowiedzialnością i polemizowały z ustaleniami biegłych, powołanych przez prokuraturę. Zbigniew P. zmarł przed zakończeniem procesu.