22,5 mln zł zamiast 68 mln zł zwróci do kasy państwa nasze województwo – okazało się podczas posiedzenia Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego w Sejmie. Wojewodę atakował poseł PSL, a bronił przedstawiciel opozycyjnego PiS.
Okazało się, że w latach 2011 i 2012 wojewodowie (Genowefa Tokarska i obecna Szołno-Koguc) nie wykorzystały wszystkich pieniędzy dla województwa i zwróciły do kasy państwa odpowiednio 66 i 88 mln zł. I na tej podstawie obliczono tegoroczny zwrot.
Wojewoda Jolanta Szołno-Koguc "postawiła się”: zaproponowała zwrot 36,7 mln zł (przeznaczonych m. in. na wyposażenie przejścia granicznego w Dorohusku).
– Oceniliśmy propozycję wojewody i w rezultacie kwota została zmniejszona do 22,5 mln zł – oświadczył naszym posłom Dariusz Atlas z resortu finansów.
– Widzę, że to bardziej zasługa ministerstwa niż wojewody. Dzieje się cios niedobrego. Jako jedyni w kraju zwróciliśmy pieniądze z miasteczka rowerowego, zwracaliśmy też w poprzednich latach z opieki społecznej. Trudno w tej sytuacji walczyć o zwiększenie budżetu województwa – ocenił Jan Łopata z PSL.
Za wojewodą wstawił się poseł opozycji Lech Sprawka (PiS). – Nie chcę jej bronić, ale to samorządy nie wykorzystały pieniędzy i dlatego trzeba było je zwrócić – tłumaczył.
Posłów oburzyło, że na spotkanie nie przyjechał nikt z Urzędu Wojewódzkiego. Michał Kabaciński (RP) nazwał to "butą” i "arogancją”.
Urzędnicy wojewody tłumaczą, że Jolanta Szołno-Koguc była w środę na zwolnieniu lekarskim, a posłowie nie dali wyraźnego sygnału, czy obecność przedstawiciela urzędu wniesie coś do obrad.