Czy nauczycielka rozdzielająca bijące się uczennice uderzyła jedną z nich? To od wczoraj wyjaśniają inspektorzy z Ratusza.
Inaczej zdarzenie relacjonuje dyrekcja szkoły. – Dziewczynka zaczęła się szarpać na przerwie z inną uczennicą. Nauczycielka, która miała dyżur na korytarzu, wtargnęła. Chciała odciągnąć je od siebie. Wtedy szóstoklasistka zamierzyła się na nauczycielkę z pięścią. Ta, chcąc się bronić, pociągnęła ją za ucho czy włosy i przycisnęła do ściany. Uczennica się "wyrwała” i uciekła z krzykiem: "Ona mnie pobiła!” – relacjonuje Zofia Wiercińska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 20 w Lublinie.
Całe zajście zarejestrowały kamery szkolnego monitoringu. Mimo naszych próśb dyrektorka szkoły (po konsultacjach z Wydziałem Oświaty i miejskimi prawnikami) nie zgodziła się pokazać nam nagrania. Zabroniła też innym pracownikom szkoły i uczniom wypowiadać się na temat zajścia.
Matka uczennicy zna wersję zdarzeń z relacji córki. – Wiem, że zaczęła się szarpać z koleżanką na korytarzu, a nauczycielka chciała je rozdzielić. Podobno miała zacząć bić moją córkę po twarzy. Ale czy tak było? – mówi matka.
Uczniowie, z którymi rozmawialiśmy wczoraj, o zajściu słyszeli, ale szczegółów nie znają. O koleżance mówią, że "czasami jest porywcza, ale za to zawsze pomoże, stanie w obronie”.
– Ta dziewczynka jest agresywna wobec uczniów i nauczycieli. Ubliża, wychodzi z sali trzaskając drzwiami, gdy nauczyciel zwróci jej uwagę – opowiada z kolei dyr. Wiercińska. – Staramy się jej pomóc, żeby ukończyła szkołę.
Wczoraj w szkole pojawili się inspektorzy Urzędu Miasta. Oglądali zapis monitoringu, rozmawiali z dyrektorką.
– Na podstawie anonimowego maila i wizyty inspektora w szkole trudno wyciągać wnioski – mówi Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w UM. – Dlatego do dyrektora szkoły wysłaliśmy wczoraj pismo z prośbą o dokładny opis tego zajścia i informacje o działaniach, które podjęto w związku z nim.